Prelude in E minor; Etude in A minor; Polonaise in C sharp minor; Mazurka in F minor; Prelude in C minor; Waltz in D flat major; Prelude in E minor
W ubiegłym roku obchodziliśmy ,,Rok Fryderyka Chopina'', w związku z tym z kompozycjami Chopina zmierzyło się wielu muzyków, również spoza środowiska (tu padnie nielubiane przeze mnie określenie): ,,muzyki poważnej''. Podczas trwania całorocznego festiwalu, kiedy to najróżniejsi muzycy sięgali po klasykę kompozytora, na mnie największe wrażenie zrobiły projekty Leszka Możdżera (wspaniała płyta: ,,Impressions On Chopin'', 2010), oraz ,,Rock Loves Chopin '' (projekt koncertowy, w który zaangażowani byli m.in. Marek Raduli i RYSZARD SYGITOWICZ).
Postanowiłem sięgnąć do przeszłości i dotrzeć do wcześniejszych ,,nieklasycznych'' interpretacji muzyki Fryderyka Chopina, nie sprowokowanych obchodami ,,Roku Chopinowskiego''. W swoich poszukiwaniach trafiłem na płytę nagraną w 1992 roku przez jazzowe trio ANDRZEJA JAGODZIŃSKIEGO, w skład którego oprócz lidera weszli: Adam Cegielski oraz legendarny perkusista Czesław ,,Mały'' Bartkowski.
Płytę ,,spina'' klamra w postaci otwierającego ,,Prelude in E minor'' i kończącej krótkiej impresji osnutej wokół tego tematu.
Na uwagę zasługuje jazzowe podejście do tematu z zachowaniem konwencji strukturalnej chopinowskich tematów. Tu nie ma rozbudowanych i rozimprowizowanych impresji osnutych wokół głównych tematów. Większość nagrań to czyste transkrypcje kompozycji Chopina zachowujące zamysł koncepcyjny Wielkiego Kompozytora, dokonane z wielkim szacunkiem dla oryginalnych zapisów nutowych. Wzorcowe mistrzostwo wykonawcze pod względem instrumentacji dalekie jest od późniejszego o 20 lat, jazzowego podejścia L.Możdżera. Tu nie ma popisów solowych tak daleko odbiegających od zamysłu twórczego Fryderyka Chopina, jakie znamy z późniejszych ,,nieklasycznych'' interpretacji.
Oczywiście teza jaką wysnułem może być przez niektórych poczytana jako brak polotu muzyków biorących udział w nagraniu, którzy mało włożyli w interpretację gotowych kompozycji. Dlatego płytę należy odbierać jako przetransponowanie Chopina na instrumentację jazzową, a nie własne interpretacje muzyków, odbiegające od tego co przed laty ułożył sobie w głowie Wielki Fryderyk.
Być może właśnie dzięki takim transkrypcjom, kolejni muzycy poszli dalej ,,ingerując'' w kompozycje i przedstawiając coraz to nowe i bardziej oddalone od oryginalnych kompozycji, własne spojrzenie na Chopina. Dlatego słuchając tego krążka należy mieć świadomość, iż nagrań dokonano 18 lat temu, kiedy mało kto porywał się na zmierzenie w sposób jazzowy z geniuszem Chopina.
Reasumując: uważam, iż słuchając kolejnych nagrań muzyków jazzowych czy rockowych będących swobodnymi impresjami wokół chopinowskich utworów, od czasu do czasu należy posłuchać tego rodzaju płyty, aby usłyszeć ,,Chopina na jazzowo'', lecz zagranego w sposób klasyczny.