│  B  │ C │ D │ E │ F │ G │ H │  J  K │ L│ M│ N │ O P │ Q │ R │  T  │  U  │   │ W  Y Z

23.4.11

ERIC CLAPTON: August (CD 1986)

It's In The Way That You Use It; Run; Tearing Us Apart; Bad Influence; Walk Away; Hung Up On Your Love; Take A Chance; Hold On; Miss You; Holy Mother; Behind The Mask; Grand Illusion
Od bardzo dawna już posiadam wersję winylową tej płyty i jak dotąd nie było ,,okazji'' nabycia jej w wersji CD, o co przyznaję: szczególnie nie zabiegałem, będąc wiernym idei kolekcjonowania przede wszystkim płyt gramofonowych, ograniczając się do zdobywania tylko tych płyt CD swoich ulubionych wykonawców, które nie mają odpowiednika na winylu. Poza tym: wg mojej osobistej i subiektywnej opinii: nie jest to płyta wybitna. Niedawna jednak okazja dołączenia tej płyty do kolekcji okazała się być podwójną okazją, jako że w tym roku mija okrągłe 25-lecie od jej premiery.
Osobiście nie przepadam za muzycznym obliczem ERICA CLAPTONA z lat 80. i 90., nazywając na własny użytek ten okres twórczości Wspaniałego Gitarzysty -,,okresem piosenkarskim''. Wówczas to bowiem CLAPTON robił wrażenie muzyka za wszelką cenę starającego się o najwyższe notowania swych utworów na listach przebojów, co notabene: udawało mu się niejednokrotnie osiągnąć. Moim (mimo wszystko) ulubionym albumem z tego okresu jest wydany trzy lata później niż ,,August'' -,,Journeyman'' (1989), zaś płytą której zdecydowanie unikam -koszmarny ,,Pilgrim'' (1998). Omawiany ,,August'' plasuje się gdzieś pośrodku, choć bliżej mu do ,,Podróżnika'' niż dna osiągniętego na ,,Pielgrzymie''.
W drugiej połowie lat 80. ERIC CLAPTON i PHIL COLLINS byli bardzo blisko siebie artystycznie -często zdarzało się im wspólnie koncertować i nagrywać... Ba! Dochodziło do tego, iż oglądając w krótkim czasie na DVD kilka różnych koncertów obu panów z tego okresu, zastanawiałem się czyj koncert znajduje się w kieszeni odtwarzacza; Czy jest to koncert Claptona, na którym za bębnami siedzi Collins i ,,przy okazji'' wykonuje kilka swoich kompozycji? Czy to koncert Collinsa w którego zespole gra Clapton i okazjonalnie ,,wtrąca'' w program występu swoje utwory? Słychać to również na autorskich płytach obydwu muzyków z tamtych lat (Claptona słyszymy m.in. na bardzo popularnej płycie Collinsa -,,...But Seriously'', 1988, a Collinsa na wspomnianym ,,Journeyman''), lecz większe chyba piętno odcisnął P.Collins na płytach E.Claptona -nie odwrotnie . W tym okresie ERIC CLAPTON ,,integrował'' się artystycznie nie tylko z Collinsem, że wspomnę tu choćby TINĘ TURNER, u której często ,,gościł'' zarówno na płytach jak i na koncertach (,,Tina Live In Europe'', 1988). Na omawianej płycie ERICA CLAPTONA: ,,August'' -słyszymy i Tinę, i Phila (Collins jest też głównym producentem tego krążka).
Zanim wysłuchałem po raz pierwszy w domowym zaciszu (sic!) płyty ,,August'' z nośnika cyfrowego, ,,wyłuskałem'' z półki płytę winylową by po raz kolejny przekonać się o wyższości edytorskiej płyty gramofonowej, nad kompaktem. Piękna rozkładana okładka, a wewnątrz m.in. zdjęcia, których próżno szukać w książeczce CD (tylko skąd się wziął RINGO STARR na pozowanej fotce skoro nie brał udziału w nagraniu płyty? -pewnie wpadł akurat przy okazji do studia :) ).
Na edycji CD jednak znajduje się jeden dodatkowy utwór, którego nie ma na winylu (kończący płytę: ,,Grand Illusion'').
Płytę rozpoczyna przebojowy ,,It's In The Way That You Use It'' z gościnnym udziałem GARY BROOKERA, pochodzący z filmu ,,Kolor pieniędzy''. W zasadzie określenie: ,,przebojowy '' dotyczyć może każdego nagrania na tej płycie.
Drugi numer na płycie rozpoczyna się typowo dla... PHILA COLLINSA, partiami dęciaków, na których grają m.in. MICHAEL (saksofon) i RANDY (trąbka) BRECKEROWIE (,,Run'').
Pora na duet z TINĄ TURNER: ,,Tearing Us Apart''. Ten utwór znalazł się w wersji koncertowej również na albumie ...TINY TURNER: ,,Tina Live In Europe'' (1988). Wybijany przez komputer pulsujący rytm, lecz... Mamy tu świetne gitarowe solo Mistrza Claptona, co na tej płycie zdarza się niestety rzadko.
Następnym iście ,,collinsowym'' nagraniem jest ,,Bad Influrence'', gdzie nawet wokal Claptona brzmi chwilowo łudząco podobnie do charakterystycznego tembru głosu P.Collinsa. No i sekcja dęta, która również sprawia, iż byłoby to całkiem niezłe nagranie gdyby ...firmował je PHIL COLLINS a nie ERIC CLAPTON. Długa lecz przeciętna solówka Głównego Gitarzysty ozdabiająca utwór to zdecydowanie za mało by uznać go za wybitne dokonanie jednego z największych gitarzystów świata.
Następny przebój z płyty to ,,Walk Away'' przesycony brzmieniem instrumentów klawiszowych. Bardzo miła i wpadająca w ucho melodia, pogłos wokalu... tylko gdzie gitara? No dobrze: udany utwór... taki do zagrania na dancingu, do zatańczenia we dwoje -gdybym tylko słuchając go mógł zapomnieć o tym, iż firmuje go Gitarzysta grający kiedyś w CREAM  i JOHN MAYALL'S BLUESBREAKERS.
,,Hung Up On Your Love''. Niestety rozwiązania elektroniczne wykorzystane w nagraniu nie wytrzymały próby czasu i po latach brzmienie tego utworu robi wrażenie niezwykle archaicznego.
,,Take A Chance''. Znowu ukochane przez Collinsa dęciaki od początku utworu na planie pierwszym. Zwrotka, refren, chórki, krótka solówka i... nie zostaje w pamięci nic co mogłoby spowodować chęć odtworzenia ponownie tego nagrania.
Perkusja Collinsa i jego charakterystyczny sposób gry dominuje w ,,Hold On'', czyniąc z tego nagrania chyba najbardziej ,,collinsowe'' z całej płyty. To niezwykłe jak Clapton został na tym krążku zdominowany przez P.Collinsa... acha: w chórkach słyszymy m.in. ponownie T.Turner.
Na basie gra na całej płycie sam Nathan East, lecz niestety nie dane mu było zabłysnąć i choć na chwilę wysunąć się na plan pierwszy -to ,,nie ta bajka''.
,,Miss You'': ponownie dominująca perkusja i sekcja dęta, ale... jest gitara! Jeśli chcemy słuchać tej płyty ze względu na postać Claptona -gitarzysty, polecam uwadze towarzyszącą nam od początku do końca gitarę w tym nagraniu ,,wycinającą'' w tle te dźwięki, za które świat pokochał ERICA CLAPTONA.
,,Holy Mother'' z kolei, to kolejna ,,piosenka'', która klimatem kojarzyć się może ze słynną ,,Tears In Heaven''. Tutaj również jest fajna solówka i byłby to niezły przerywnik na którejś mniej ,,przebojowej'' a bardziej ,,gitarowej'' płycie Claptona.
,,Behind The Mask'' sprawdzał się pewnie 25 lat temu w dyskotekach, odtwarzany pomiędzy nagraniami FRANKIE GOES TO HOLLYWOOD i PET SHOP BOYS. Słuchając dzis tego nagrania, po raz kolejny można przekonać się jak okrutnie czas obszedł się z niektórymi brzmieniami lat 80.
Płyta winylowa kończy się już w tym miejscu, lecz na CD umieszczono jeszcze ,,Grand Illusion'' z ,,bajecznie'' brzmiącymi chórkami i charakterystycznymi ,,przejściami'' perkusyjnymi PHILA COLLINSA.
Reasumując: ,,w swoim rodzaju'' to może i dobra płyta. ERICA CLAPTONA bardziej jednak cenię jako wspaniałego gitarzystę niż twórcę przebojów. Cieszę się więc, iż po niej udało się Claptonowi ponownie ,,wspiąć na wyżyny'', po latach wydając tak wspaniałe krążki jak: ,,Riding With The King'' z B.B.KINGIEM (2000), rewelacyjny ,,Reptile'' (2001), ,,Back Home'' (2005), ,,The Road To Escondido'' z J.J.CALE'M (2006), czy choćby ostatni jak dotąd: podwójny (w wersji winylowej :) ) album zatytułowany po prostu: ,,Clapton'' (2010)