str.1: Crazy Life; Hollywood Holiday; There's No Time; Fling Of Mine; Granny Goodbye
str.2: Great Lake Canoe; Cherizar; One Woman Lover; Piano Song
str.2: Great Lake Canoe; Cherizar; One Woman Lover; Piano Song
Moją ulubioną płytą GINO VANNELLIEGO jest ,,Nightwalker'' z 1981 roku, która notabene przyniosła Artyście duży rozgłos i przyczyniła się do Jego niezwykłej popularności w pierwszej połowie lat 80. Tym razem sięgnąłem po płytę wydaną dużo wcześniej -debiutancki album ,,Crazy Life'', nagrany przez młodziutkiego, dopiero co odkrytego przez HERBA ALPERTA, 21-letniego Gino tuż po podpisaniu kontraktu z A&M Records. Słynny trębacz jest też producentem albumu, na który składa się dziewięć piosenek utrzymanych w ciepłym smooth-jazzowym nastroju.
Otwierająca płytę, tytułowa piosenka utrzymana w klimacie samby, ozdobiona pięknymi gitarowymi akordami brzmi chwilami tak jak gdyby nagrano ją wczoraj, a dziś mogłaby stać się przebojem. Myślę, iż na tym polega fenomen niektórych płyt -na ponadczasowości, która jak okazuje się nie jest wyłącznie domeną muzyki klasycznej.
Płyta podobnie jak inne, poźniejsze dokonania Kanadyjczyka, utrzymana jest w ciepłym klimacie, kojarzącym się z wieczorną lampką wina po ciężkim dniu, przynoszącą ulgę i wytchnienie (,,There's No Time'') i choć znajdziemy na niej także nastroje zbliżone do bluesa (,,Fling Of Mine''), czy ,,goręcej'' brzmiącą sambę: ,,Great Lake Canoe'' to na krążku ,,królują'' utwory wspaniale ,,leniwe'' -określane przeze mnie jako ,,sweet, soft and lazy''.
Niezwykle krótka, zaledwie 24-minutowa płyta wydana przed 38-laty (!), była niezwykle udanym debiutem Artysty, który później zachwycił świat takimi wspaniałymi rzeczami jak: ,,I Just Wanna Stop'', czy późniejsza: ,,Santa Rosa'' z wspomnianej płyty ,,Nightwalker'' (1981).
GINO VANNELLIEGO w mojej prywatnej subiektywnej kategorii odbierania Muzyki zawsze umieszczałem obok podobnych ,,nudziarzy'' jak MICHAEL FRANKS czy CRISTOPHER CROSS.