│  B  │ C │ D │ E │ F │ G │ H │  J  K │ L│ M│ N │ O P │ Q │ R │  T  │  U  │   │ W  Y Z

24.4.11

Return To Forever & Chick Corea: Return To Forever /1972/


Return To Forever; Crystal Silence; What Game Shall We Play Today; Sometime Ago - La Fiesta
 
Płytą, od czasu której usłyszenia zainteresowałem się muzyką CHICKA COREI był pierwszy album jego formacji, będący jednocześnie tytułem płyty: ,,Return To Forever'' (1972). Licencyjną płytę wydaną w ówczesnym Związku Radzieckim nakładem tamtejszej wytwórni Melodija, otrzymałem w latach 80. drogą korespondencyjną od mego znajomego, z którym prowadziłem wymianę licencyjnych longplayów wydawanych w Polsce, na wydawane za wschodnią granicą a niedostępne u nas. Wobec ,,astronomicznych'' w tamtych czasach cen płyt światowych wykonawców -trzeba było sobie jakoś radzić i zdobywać niedostępne w Polsce nagrania płytowe różnymi kanałami. Wiedziałem wówczas tylko tyle, iż to znany jazzowy pianista mający na swym koncie m.in. nagranie płyty ,,Bitches Brew'' (1969) z MILESEM DAVISEM. Przypomnę, iż były to czasy gdy muzyka nie była tak powszechnie dostępna jak dziś, a oferta księgarnii i sklepów muzycznych (nie było wówczas jako takich: sklepów płytowych) pozostawiała wiele (hmm... bardzo wiele!) do życzenia. Gdy usłyszałem tą płytę -przeżyłem  coś w rodzaju muzycznego objawienia. Oto bowiem porwała mnie muzyka powszechnie uważana za elitarną i nieprzystępną dla każdego: jazz. Postanowiłem, kiedy tylko będzie to w zasięgu moich możliwości -zaopatrzyć się w oryginalną edycję płyty, wydaną przez kultową wytwórnię ECM. Udało się to 10 lat później :) .
Otwierający płytę, tytułowy ,,Return To Forever'' z wokalizą Flory Purim: raz melodyjną, innym razem wręcz zadziorną a nawet przeistaczającą się w dramatyczny krzyk, wywołał u mnie skojarzenia z czymś w rodzaju ilustracji muzycznej do ambitnego filmu grozy. Stąd może skojarzenia z ,,Rosemary's Baby'' KOMEDY, choć ten 12-minutowy utwór odznacza się zdecydowanie większą dawką ekspresji i dramatyzmu niż kołysanka z filmu Polańskiego.
Drugi na płycie to ,,Crystal Silence'' zbudowany wokół partii saksofonu sopranowego (Joe Farrell), z leniwie snującymi się dźwiękami elektrycznego fortepianu kompozytora całej płyty: CHICKA COREI.
Ostatnie cztery i pół minuty pierwszej strony płyty to przeurocza piosenka utrzymana w rytmie samby: ,,What Game Shall We Play Today'', zaśpiewana oczywiście przez Florę Purim. W roku 1972 nie funkcjonowało jeszcze pojęcie ,,smooth jazz'', dziś jednak śmiało można by zdefiniować ten piękny utwór tym określeniem. Beztroska i z bajeczną lekkością zaśpiewana piosenka (słowa: Neville Potter) ubarwiona jest wspaniałymi solówkami fletu potęgującego efekt lekkości i radosnej ekstazy).
Prawdziwym jazzowym misterium jest strona druga płyty wypełniona dwuwątkową suitą: ,,Sometime Ago -La Fiesta''. Przez pierwszych kilka minut nic nie zwiastuje rozwinięcia się kompozycji w kierunku jaki obiera później. W trakcie trwania suity pojawia się kolejna urokliwa partia wokalna Flory Purim (,,Sometime Ago''). W zasadzie spokojnie z suity możnaby wyciąć kolejną (po ,,What Game Shall We Play Today'') uroczą piosenkę jazzową. Tym razem jednak w zdecydowanie szybszym rytmie, jeszcze barwniej okraszoną dźwiękami fletu i elektrycznego pianina z wspaniałą partią kontrabasu STANLEYA CLARKE'A. W drugiej części suity porywa nas niezwykła ,,La Fiesta''. Tutaj J.Farrell odkłada flet i ponownie sięga po saksofon, tutaj pojawiają się kastaniety, tutaj wibruje kontrabas Clarke'a w szybkim rytmie... Wielki, podniosły finał robiący doprawdy wrażenie prawdziwej jazzowej fiesty. Cytaty z tego utworu wiele razy pojawiały się później na różnych płytach (m.in. na omawianym przeze mnie jakiś czas temu i wcześniej wspomnianym albumie C.Corei i GABORA SZABO: ,,Femme Fatale'' 1981, czy ostatnim wspólnym dokonaniu Corei i GARY BURTONA: ,,The New Crystal Silence'', 2008). ,,La Fiesta'' była też inspiracją dla wielu muzyków tworzących utwory o podobnej strukturze dynamicznej w późniejszych latach (choćby CHUCK MANGIONE: ,,Children Of Sanchez'', 1978).
Myślę, iż w przypadku tego albumu nie będzie nadużyciem tak zdewaluowane ostatnio określenie: kultowy. Osobiście otaczam ,,kultem'' ten album jako całość, będącą niezwykle nowatorską pozycją, wyznaczającą w późniejszym okresie wiele kierunków fussion-jazzu. Również okładka tej płyty ma dla mnie kultowy charakter; często widząc nad taflą jeziora unoszącą się rybitwę -skojarzenia mam jednoznaczne a w głowie słyszę: ,,What Game Shall We Play Today'' :) .
Jako kolekcjoner płyt, zawsze miałem problemy z skatalogowaniem tej płyty pod względem wykonawcy. Płytę firmuje bowiem nazwisko CHICKA COREI, jednakże jej tytuł jest zarazem nazwą zespołu, która pojawia się na kolejnych albumach. Ostatecznie uznałem, iż jest to: CHICK COREA & RETURN TO FOREVER: ,,Return To Forever'' :) .
Zespół RETURN TO FOREVER nagrał osiem wyśmienitych płyt, które zdecydowanie bardziej przemawiają do mnie niż firmowane jako solowe albumy: płyty CHICKA COREI. Dlatego na zawsze pozostanę wierny pełnej dyskografii grupy, a ,,solowy'' dorobek płytowy jej twórcy traktuję wybiórczo, wybierając z niego niektóre pozycje.
Nie jestem, jak się okazuje odosobniony w takim podejsciu do solowej twórczości Corei, bowiem około 40% jego albumów jak obliczyli statystycy otrzymało w amerykańskich magazynach jazzowych noty poniżej: 6, w skali: 1-10.