MEAGRE QUARTET: Mushroom Mousse /2011 (2009)/
Newiusz; Spawarka; bez tytułu; Polniak; Untitled; Siwy; Freak of Nature; Berimbao
Kwartet powołany został do życia w 2008 roku przez nastolatków: grającego na trąbce: Łukasza Wojtowicza oraz perkusistę: Szymona Gąsiorka. Skład uzupełnili gitarzyści:
Bartosz Krzywulski (gitara, a później bas) oraz Sebastian Goliński. Założeniem zespołu jest granie szeroko pojętej muzyki jazzowej, a dzięki zetknięciu się czterech różnych osobowości ukierunkowanych przed sformowaniem zespołu również w stronę rocka czy nawet heavy metalu, doszło do fuzji dzięki której echa różnych fascynacji stworzyły oryginalne brzmienie. W muzyce Meagre Quartet dostrzec można zarówno echa klasyków jazzu, jak i reprezentantów awangardy, a wszystko to przyprawione jest ''sosem'', w skład którego wchodzą riffy gitarowe czy rockowa wręcz sekcja rytmiczna.
Grupa ma na swym koncie wiele koncertów w takich m.in. miejscach jak ''Blue Note'' w Poznaniu czy ''Rotunda'' w Krakowie. Jest finalistą Międzynarodowego Konkursu Młodych Zespołów Jazzowych ''Jazz Juniors'' w 2008 roku, oraz zdobywcą III nagrody w roku 2010.
''Newiusz'' otwierający debiutancki album Meagre Quartet to bardzo mocny akcent płyty odwołujący się do dokonań współczesnego mainstreamu ''z najwyższej półki''. Zastosowanie klasycznego instrumentarium zespołu (trąbka, gitara, bas, perkusja) z pominięciem instrumentów klawiszowych sprawia, iż bardzo ważnym instrumentem obok wiodącej prym trąbki Łukasza Wojtowicza jest gitara, na której Sebastian Goliński nawiązuje swą wirtuozerią i potraktowaniem instrumentu do największych wirtuozów gatunku jak: George Benson, John Scofield czy Jarek Smietana. W ''Newiuszu'' mamy wspaniałą solówkę Sebastiana popartą doskonałą mantryczną linią basu (Bartosz Krzywulski) i niepokojącym rytmem perkusji Szymona Gąsiorka. Trąbka w ''Newiuszu'' brzmi doskonale wygrywając główny motyw kompozycji choć nie wędrując w tej części płyty w sfery improwizacji.
''Spawarka'' opiera się na głośnym motywie trąbki i akordach gitary kojarzącej się tym razem dzięki brzmieniu z dokonaniami takich wirtuozów instrumentu jak Raphael Rogiński, czyli brzmi twardo i rytmicznie.
Ciekawostką na płycie wydaje mi się natomiast trzeci utwór oznaczony w spisie tytułów rysunkiem grzybka, ochoczo zaśpiewany przy akompaniamencie dzwoneczków przez cały kwartet, w części głównej przeistaczający się w niezwykle drapieżny, pulsujący transowym rytmem kawałek z niezwykłymi improwizacjami L.Wojtowicza (trąbka) i partią solową basu. To prawdziwe ''mocne uderzenie'' z niemal rockową siłą, w którym pobrzmiewa zarówno duch muzyki alternatywnej jak i... punk rocka.
Klimat jazz rocka jeszcze bardziej dostrzegalny jest w kolejnym na płycie nagraniu: ''Polniak'' zbudowanym na basowym riffie gitarowym i będącym niesłychanym wręcz popisem wirtuozerskim każdego z instrumentalistów.
Nie wiem czy bardziej odpowiada mi tradycyjny klimat takich kompozycji wchodzących w skład programu albumu jak: ''Newiusz'', czy też rockowe oblicze jazzu ukazane w ''Polniaku''. To pierwsze oblicze zespołu jest doskonałym przykładem współczesnego mainstreamu osadzające grupę w gronie bardzo młodych grup ''tradycyjnych'' w gronie takich choćby zespołów jak Marcin Fic Quintet z Wrocławia. Drugie natomiast, ukazujące rockowy pazur umieściłbym w nurcie nazywanym przeze mnie: ''młodzi gniewni polskiego jazzu'' , do którego zaliczam choćby (również debiutującą fonograficznie w tym roku) poznańską grupę Tfaruk Love Communication. W obu jednak nurtach stylistycznych młodzi muzycy z Meagre Quartet ukazują się nam jako obdarzeni niezwykłą fantazją popartą niecodzienną wrażliwością ludzie, czerpiący wielką frajdę z wspólnego tworzenia -po prostu słychać tą ''chemię'' w nagraniach!
''Siwy'' to pierwsza kompozycja zespołu jaka zrodziła się w roku 2008 w głowach piętnastoletniego(!) wówczas trębacza i czternastoletniego (!) perkusisty. To taka perełka na płycie, która mogłaby posłużyć za wizytówkę zespołu po tytułem: ''posłuchajcie co potrafimy''. Jest to niezwykły popis wirtuozerski każdego z muzyków oparty jednak na głównym temacie. ''Untitled'' i ''Siwy'' to najbardziej free jazzowe fragmenty albumu i jak się okazuje: Meagre Quartet nie bez powodu pozwolił sobie podczas tych kilkunastu (!) minut na odległe od melodyjności rejony muzyki improwizowanej, gdyż i w tej dziedzinie młodzi wirtozi czują się pewnie. Ogromne wrażenie robi zastosowanie iście rockowego brzmienia gitary w finale utworu. Tu naprawdę dzieje się bardzo wiele!
Końcówkę płyty wypełniają klimaty etniczne: ''Freak of Nature'' ozdobiony dźwiękami różnych perkusjonalii, oraz transowy utwór nagrany przy użyciu jednostrunowego instrumentu pochodzenia afrykańskiego o nazwie: berimbao. W wielkim finale pojawia się zaskakująco brzmiąca gitara nawiązująca brzmieniem i melodyką do ...Joy Division!
To niezwykłe zakończenie tej niezwykłej płyty i zarazem jednego z najwspanialszych i zaskakujących debiutów jazzowych tego roku. Zaskakujących, gdyż wiek muzyków wchodzących w skład Meagre Quartet nijak ma się wobec posiadanych przez nich warunków wirtuozersko -kompozycyjnych i ogromnej fantazji, o którą w muzyce jazzowej ostatnio tak trudno.
Doprawdy napawa optymizmem fakt, iż w czasach zaniku jakichkolwiek wartości artystycznych na rzecz tandety i komercji, możemy cieszyć się czymś w rodzaju ''nowej fali młodych gniewnych polskiego jazzu'', do której niewątpliwie zaliczam Meagre Quartet.
Polish jazz not dead