Istrian Sideways; Croatia On My Mind; El Juguete; Das Salzperlspiel; Obsession; Saranjeet Kaur; Cien kilos de papas; O czym marzą dziewczyny
Na początku lat 90-tych drogi muzyków tworzących formację String Connection w jej różnych wcieleniach rozeszły się. Chociaż dochodziło w połowie lat 90-tych do okazjonalnych koncertów w różnych wcieleniach zespołu -String Connection nie funkcjonował na zasadzie stałych koncertów i regularnie nagrywanych płyt. Również po nowym albumie nagranym z okazji 30-lecia założenia formacji nie powinniśmy się spodziewać poza (również okazjonalnymi) występami z okazji wydania tej płyty jakiegoś swoistego wielkiego powrotu String Connection na scenę jazzową. Każdy z muzyków jacy wzięli udział w nagraniu: ''2012'' podąża obecnie swoją własną ścieżką, realizując się indywidualnie i budując swą indywidualną markę. To raczej spotkanie starych przyjaciół po latach, którzy postanowili w wolnej chwili skorzystać z możliwości stworzenia czegoś wspólnie sprawiając tym samym frajdę sobie samym, ale przede wszystkim nam -pamiętającym jak ważnym zjawiskiem był zespół dla polskiej muzyki jazzowej w latach 80-tych.
Mamy tu do czynienia z elektrycznym obliczem zespołu (a więc z gitarą basową Ścierańskiego zamiast kontrabasu Wrombla i elektrycznym piano Skowrona).
To co może być z jednej strony zarzutem w stosunku do nowego materiału jednej z najgłośniejszych polskich grup jazzowych ubiegłego wieku, może być też atrybutem jej nowej propozycji. W międzyczasie bowiem polski jazz przeszedł niejedną metamorfozę, a obecna ''nowa kadra'' radzi sobie znakomicie. Mamy obecnie tak wybitnych muzyków z następnego pokolenia, w konfrontacji z jakimi nowa propozycja String Connection postrzegana może być jako drętwa i pozostająca nadal w XX wieku. Tak charakterystyczne jazzowe skrzypce, jakie zawsze były domeną brzmienia String Connection, doczekały się w międzyczasie wielu młodych polskich wirtuozów z Adamem Bałdychem na czele. Przybyły nam całe rzesze doskonałych pianistów (Jaskułke, Wyleżoł, Raminiak i inni) tak doskonale sprawdzających się w różnych tworzonych projektach. Również w dziedzinie sekcji rytmicznych czy dętych w polskiej muzyce w ostatnich latach na scenie jazzowej dokonalo się wiele pozytywnych zmian.
A jednak obcując z tą całą nową falą polskiego jazzu, zarówno jeśli chodzi o młode pokolenie instrumentalistów, jak i nowe trędy jakimi ulegli niektórzy ''weterani'', uważam iż nowy album ''starego'' String Connection jest właśnie dzięki swego rodzaju archaizmowi stylistycznemu bardzo ciekawą pozycją fonograficzną dla wszystkich tych, którym być może brakowało dotąd na polskich płytach XXI wieku tego ''ducha lat 80-tych'' jaki przepadł. To nie znaczy, iż płyta brzmi tak jakby nagrano ją przed dwudziestuparu laty. Nic podobnego! Album brzmi niezwykle nowocześnie i godnie dla muzyki jazzowej drugiego dziesięciolecia XXI wieku najwyższej próby. To raczej estetyka kompozycji i sposób ich interpretacji nawiązuje jednoznacznie do minionych lat. W latach 80-tych String Connection był swego rodzaju objawieniem a zarazem jedną z nielicznych formacji potrafiących zatrzeć granice pomiędzy rockiem a jazzem. Zespół pojawiał się niejednokrotnie na wspólnych koncertach z grupami zaliczanymi wówczas do nurtu Muzyki Młodej Generacji a reakcje publiczności nie odbiegały często od tych jakich mogliśmy być świadkami podczas rockowych imprez. Analogicznie; podobnie jak od zespołów rockowych, uważanych za stricte młodzieżowe przed 30-laty i łamiących pewne konwenanse wytyczając nowe nurty, nie oczekujmy od String Connection by i dziś była formacją burzącą mury i wydeptujacą nowe ścieżki jak było przed laty. To muzyka dla słuchaczy, którym estetyka ''starego'' String Connection jest ciągle bliska i chętnie sięgną po to co kojarzy się z tą marką.
Nie jest to płyta bez wad;
''Istrian Sideways'' otwierajacy całość brzmi bardzo akademicko w kategoriach estetyki muzyki improwizowanej i jakby zbyt ''czysto'', a solówki zarówno Olejniczaka jak i Skowrona pozbawione są najzwyklejszej spontaniczności. Ten klasycyzujący niemal swym klimatem utwór przypomina mi brzmieniowo dokonania Classic Jazz Quartet Krzysztofa Przybyłowicza z pogranicza jazzu i tradycyjnej muzyki rozrywkowej.
Jedyna kompozycja Olejniczaka w zbiorze (''El Juguete'') rozczarowuje monotonią potęgowaną przez natrętną wręcz chwilami partię basu, a gdy zaczyna robić się fajnie i nasz doskonały saksofonista zaczyna wygrywać wyśmienite parte -utwór się kończy.
Kompletnym nieporozumieniem jest piosenka Jacka Cygana umieszczona na końcu albumu a zaśpiewana przez zaproszoną Annę Jurksztowicz. Już po pierwszym przesłuchaniu płyty, stwierdziłem iż nie mogę traktować jej inaczej niż swego rodzaju ''bonus track'' (w dodatku zupełnie nie pasujący do całości i pochodzący ''z zupełnie innej bajki'').
To tyle, a poza tym jest bardzo fajnie!
W swoich kompozycjach dla String Connection, Krzesimir Dębski niejednokrotnie kłaniał się muzyce ludowej, puszczając przy tym przysłowiowe ''oczko'' w stronę słuchacza. Takim właśnie utworem jest na''2012'': ''Croatia On My Mind'' ze swojskimi pokrzykiwaniami i ukłonem w stronę muzyki bałkańskiej. Prawdziwą ozdobą tego nagrania jest jednak niesamowita partia klarnetu basowego ''obsługiwanego'' przez Olejniczaka, potrafiącego w jednej chwili przejść z dolnych partii w niemal pisk, oraz pełna improwizowanych dźwięków solówka Skowrona na archaicznie i stylowo brzmiącym Piano Fendera.
Wyśmienity: ''Das Salzperlspiel'' ozdobiony piękną partią Olejniczaka, oparty na funkującej rytmice może kojarzyć się z estetyką smooth jazzową, ale pamiętajmy iż zanim ten termin stał się niemal symbolem złego smaku w muzyce improwizowanej był kiedyś zjawiskiem dość interesującym. To właśnie nagranie jest dowodem na to że może być fajnie, a nawet tanecznie i można tego jednocześnie posłuchać z zainteresowaniem również w skupieniu. Świetne partie Skowrona, przygrywający na hammondach (nie tylko na skrzypcach) Dębski... To jeden z najfajniejszych utworów płyty.
Już od samego początku: ''Obsession'' słychać, iż jest to kompozycja Krzysztofa Ścierańskiego. Oparty na partiach basowych utwór zbliżony jest w stylistyce do punktu w jakim obecnie znalazł się Muzyk. Gdyby nie wyśmienite improwizacje Olejniczaka, możnaby ulec złudzeniu, iż słuchamy któregoś z nagrań przewidzianych na nową płytę wyśmienitego projektu basisty: The Colors.
Bardzo etnicznie brzmi: ''Saranjeet Kaur'' wzbogacony mantryczną melodeklamacją Anny Jurksztowicz. To również doskonały popis zarówno Olejniczaka jak i Dębskiego i Skowrona. Jest fajny podkład Ścierańskiego i Przybyłowicza, elektroniczne efekty potęgujące egzotykę tematu i ...rozkoszny, leniwy klimat mogący sprawić utratę rachuby czasu podczas słuchania.
''Cien kilos de papas'' z kolei, dzięki zastosowaniu imitacji brzmienia akordeonu i rytmicznemu rytmowi samby, wprowadza na koniec ciekawe urozmaicenie. Tu również słuchamy wyśmienitej solówki fortepianowej i doskonale funkujących partii basu.
Tak. To zdecydowanie stare dobre String Connection, mogące być zarówno postrzegane jako nie nadążające za nowymi trendami w jazzie, jak i jako wierne swej niezmiennej estetyce. Czyż nie za to świat kocha od 50 lat The Rolling Stones?
Mamy tu do czynienia z elektrycznym obliczem zespołu (a więc z gitarą basową Ścierańskiego zamiast kontrabasu Wrombla i elektrycznym piano Skowrona).
To co może być z jednej strony zarzutem w stosunku do nowego materiału jednej z najgłośniejszych polskich grup jazzowych ubiegłego wieku, może być też atrybutem jej nowej propozycji. W międzyczasie bowiem polski jazz przeszedł niejedną metamorfozę, a obecna ''nowa kadra'' radzi sobie znakomicie. Mamy obecnie tak wybitnych muzyków z następnego pokolenia, w konfrontacji z jakimi nowa propozycja String Connection postrzegana może być jako drętwa i pozostająca nadal w XX wieku. Tak charakterystyczne jazzowe skrzypce, jakie zawsze były domeną brzmienia String Connection, doczekały się w międzyczasie wielu młodych polskich wirtuozów z Adamem Bałdychem na czele. Przybyły nam całe rzesze doskonałych pianistów (Jaskułke, Wyleżoł, Raminiak i inni) tak doskonale sprawdzających się w różnych tworzonych projektach. Również w dziedzinie sekcji rytmicznych czy dętych w polskiej muzyce w ostatnich latach na scenie jazzowej dokonalo się wiele pozytywnych zmian.
A jednak obcując z tą całą nową falą polskiego jazzu, zarówno jeśli chodzi o młode pokolenie instrumentalistów, jak i nowe trędy jakimi ulegli niektórzy ''weterani'', uważam iż nowy album ''starego'' String Connection jest właśnie dzięki swego rodzaju archaizmowi stylistycznemu bardzo ciekawą pozycją fonograficzną dla wszystkich tych, którym być może brakowało dotąd na polskich płytach XXI wieku tego ''ducha lat 80-tych'' jaki przepadł. To nie znaczy, iż płyta brzmi tak jakby nagrano ją przed dwudziestuparu laty. Nic podobnego! Album brzmi niezwykle nowocześnie i godnie dla muzyki jazzowej drugiego dziesięciolecia XXI wieku najwyższej próby. To raczej estetyka kompozycji i sposób ich interpretacji nawiązuje jednoznacznie do minionych lat. W latach 80-tych String Connection był swego rodzaju objawieniem a zarazem jedną z nielicznych formacji potrafiących zatrzeć granice pomiędzy rockiem a jazzem. Zespół pojawiał się niejednokrotnie na wspólnych koncertach z grupami zaliczanymi wówczas do nurtu Muzyki Młodej Generacji a reakcje publiczności nie odbiegały często od tych jakich mogliśmy być świadkami podczas rockowych imprez. Analogicznie; podobnie jak od zespołów rockowych, uważanych za stricte młodzieżowe przed 30-laty i łamiących pewne konwenanse wytyczając nowe nurty, nie oczekujmy od String Connection by i dziś była formacją burzącą mury i wydeptujacą nowe ścieżki jak było przed laty. To muzyka dla słuchaczy, którym estetyka ''starego'' String Connection jest ciągle bliska i chętnie sięgną po to co kojarzy się z tą marką.
Nie jest to płyta bez wad;
''Istrian Sideways'' otwierajacy całość brzmi bardzo akademicko w kategoriach estetyki muzyki improwizowanej i jakby zbyt ''czysto'', a solówki zarówno Olejniczaka jak i Skowrona pozbawione są najzwyklejszej spontaniczności. Ten klasycyzujący niemal swym klimatem utwór przypomina mi brzmieniowo dokonania Classic Jazz Quartet Krzysztofa Przybyłowicza z pogranicza jazzu i tradycyjnej muzyki rozrywkowej.
Jedyna kompozycja Olejniczaka w zbiorze (''El Juguete'') rozczarowuje monotonią potęgowaną przez natrętną wręcz chwilami partię basu, a gdy zaczyna robić się fajnie i nasz doskonały saksofonista zaczyna wygrywać wyśmienite parte -utwór się kończy.
Kompletnym nieporozumieniem jest piosenka Jacka Cygana umieszczona na końcu albumu a zaśpiewana przez zaproszoną Annę Jurksztowicz. Już po pierwszym przesłuchaniu płyty, stwierdziłem iż nie mogę traktować jej inaczej niż swego rodzaju ''bonus track'' (w dodatku zupełnie nie pasujący do całości i pochodzący ''z zupełnie innej bajki'').
To tyle, a poza tym jest bardzo fajnie!
W swoich kompozycjach dla String Connection, Krzesimir Dębski niejednokrotnie kłaniał się muzyce ludowej, puszczając przy tym przysłowiowe ''oczko'' w stronę słuchacza. Takim właśnie utworem jest na''2012'': ''Croatia On My Mind'' ze swojskimi pokrzykiwaniami i ukłonem w stronę muzyki bałkańskiej. Prawdziwą ozdobą tego nagrania jest jednak niesamowita partia klarnetu basowego ''obsługiwanego'' przez Olejniczaka, potrafiącego w jednej chwili przejść z dolnych partii w niemal pisk, oraz pełna improwizowanych dźwięków solówka Skowrona na archaicznie i stylowo brzmiącym Piano Fendera.
Wyśmienity: ''Das Salzperlspiel'' ozdobiony piękną partią Olejniczaka, oparty na funkującej rytmice może kojarzyć się z estetyką smooth jazzową, ale pamiętajmy iż zanim ten termin stał się niemal symbolem złego smaku w muzyce improwizowanej był kiedyś zjawiskiem dość interesującym. To właśnie nagranie jest dowodem na to że może być fajnie, a nawet tanecznie i można tego jednocześnie posłuchać z zainteresowaniem również w skupieniu. Świetne partie Skowrona, przygrywający na hammondach (nie tylko na skrzypcach) Dębski... To jeden z najfajniejszych utworów płyty.
Już od samego początku: ''Obsession'' słychać, iż jest to kompozycja Krzysztofa Ścierańskiego. Oparty na partiach basowych utwór zbliżony jest w stylistyce do punktu w jakim obecnie znalazł się Muzyk. Gdyby nie wyśmienite improwizacje Olejniczaka, możnaby ulec złudzeniu, iż słuchamy któregoś z nagrań przewidzianych na nową płytę wyśmienitego projektu basisty: The Colors.
Bardzo etnicznie brzmi: ''Saranjeet Kaur'' wzbogacony mantryczną melodeklamacją Anny Jurksztowicz. To również doskonały popis zarówno Olejniczaka jak i Dębskiego i Skowrona. Jest fajny podkład Ścierańskiego i Przybyłowicza, elektroniczne efekty potęgujące egzotykę tematu i ...rozkoszny, leniwy klimat mogący sprawić utratę rachuby czasu podczas słuchania.
''Cien kilos de papas'' z kolei, dzięki zastosowaniu imitacji brzmienia akordeonu i rytmicznemu rytmowi samby, wprowadza na koniec ciekawe urozmaicenie. Tu również słuchamy wyśmienitej solówki fortepianowej i doskonale funkujących partii basu.
Tak. To zdecydowanie stare dobre String Connection, mogące być zarówno postrzegane jako nie nadążające za nowymi trendami w jazzie, jak i jako wierne swej niezmiennej estetyce. Czyż nie za to świat kocha od 50 lat The Rolling Stones?
Krzesimir Dębski - skrzypce, instr. klawiszowe
Andrzej Olejniczak - saksofony, klarnet
Janusz Skowron - fortepian
Krzysztof Ścierański - gitara basowa
Krzysztof Przybyłowicz - instr.perkusyjne
gościnnie: Anna Jurksztowicz - śpiew
czwartek, 26 stycznia 2012, longplay_2010