Anthem; Grinde; In The Woods; Masaka Tsara; Not Even In Brazil; Intermezzo; On The Jar; To Worm It May Concern.
Płyta jest autorskim debiutem norweskiego pianisty Espena Eriksena nagranym wraz z sekcją rytmiczną: Lars Tormod Jenset (kontrabas) i Andreas Bye (perkusja). Wypełnia ją osiem kompozycji lidera osadzonych klimacie nowoczesnej muzyki improwizowanej z elementami skandynawskiego folku. To w większości proste kompozycje, którym właściwego charakteru i mocy nadaje dopiero sposób ich interpretacji.
Płyta została dostrzeżona zarówno przez miłośników jazzu jak i krytyków spoza Europy, bowiem pochodzący z niej utwór ''Grinde'' wpisany został na listę ''Critics Choice CD'' amerykańskiego magazynu ''Jazziz'', a pozytywne recenzje albumu ukazały się m.in. w ''BBC Music Magazine'', ''The Independent'' czy na reprezentatywnym portalu ''allaboutjazz.com''.
Od pierwszych taktów otwierającej płytę kompozycji ''Anthem'' ''odpłynąłem'' przy dźwiękach pięknie, klasycznie brzmiącego fortepianu, ozdobionego dyskretnymi dźwiękami instrumentów perkusyjnych, a gdy po dwóch minutach pojawiła się łagodna impresja kontrabasu, wokół której wirować poczęły dźwięki klawiszy już wiedziałem, że ''You Had Me At Goodbye'' gościć będzie wielokrotnie w kieszeni mojego odtwarzacza.
O ile ''Anthem'' to utwór zachowujący przy swej łagodnosci cechy kompozycji dość melodyjnej, kolejne nagranie: ''Grinde'' przenosi nas w klimacie nostalgii w bardziej zawiłe kompozycyjnie rejony ukazując przy tym możliwości techniczne norweskich instrumentalistów.
Przy ''In The Woods'' można odnieść wrażenie iż słuchamy fortepianu któregoś z naszych polskich wybitnych pianistów jazzowych. Nie ze względu na podobieństwo techniczne, lecz właściwości interpretacji i fantazji wykonawczej, która brzmi tu po prostu swojsko. Piękna kompozycja ''In The Woods'' nosi w sobie znamiona, chciałoby się rzec słowiańskości jazzowego fortepianu odwołującej się do naszego polskiego postrzegania i wrażliwości muzycznej.
Zawiła improwizacyjnie ''Masara Tsara'' to kolejne minuty dla miłośników improwizacji jazzowych. Doskonale ''dryfuje'' kontrabas w tym utworze intensywnie wspomagany rytmicznie przez doskonałe partie perkusji.
Swego rodzaju ''przebojem'' pod względem melodyki i komunikatywności okazuje się piękny utwór: ''On The Jar'' oparty na tworzących główny motyw akordach fortepianowych. W zasadzie każda z kompozycji na płycie nosi znamiona piosenki. Piosenki w dobrym tego słowa znaczeniu -nie zaśpiewanej, lecz zagranej we wspaniały, pełen wyobraźni sposób ozdobiony pięknymi harmoniami.
Uniwersalność tej muzyki sprawia, iż pomimo jak najbardziej jazzowego charakteru ośmiu miniaturek znajdujących się w programie płyty, mamy do czynienia z muzyką bardzo komunikatywną . To ten rodzaj jazzu, któremu nie można zarzucić mizdżenia się w stronę mniej wymagających słuchaczy (czytaj: większości słuchaczy), ale jednocześnie będący muzyką przystępną i przyswajalną bez sztucznego zaniżania poziomu.
Idealna płyta mogąca służyć jako narzędzie przekonania kogoś do fortepianowego jazzu, zaspokajająca też oczekiwania bardziej wymagających słuchaczy. Wielkim atutem tria Eriksena jest fakt, iż wszystkie utwory pianista skomponował sam nie podpierając się klasyką, bądź cudzymi utworami.
Okazuje się iż można tworzyć zupełnie nowe utwory posiadające niepodważalne atuty klasycznych kompozycji, o czym wielu młodych komponujących pianistów jazzowych z Europy najzwyczajniej w świecie zapomina.
Płyta została dostrzeżona zarówno przez miłośników jazzu jak i krytyków spoza Europy, bowiem pochodzący z niej utwór ''Grinde'' wpisany został na listę ''Critics Choice CD'' amerykańskiego magazynu ''Jazziz'', a pozytywne recenzje albumu ukazały się m.in. w ''BBC Music Magazine'', ''The Independent'' czy na reprezentatywnym portalu ''allaboutjazz.com''.
Od pierwszych taktów otwierającej płytę kompozycji ''Anthem'' ''odpłynąłem'' przy dźwiękach pięknie, klasycznie brzmiącego fortepianu, ozdobionego dyskretnymi dźwiękami instrumentów perkusyjnych, a gdy po dwóch minutach pojawiła się łagodna impresja kontrabasu, wokół której wirować poczęły dźwięki klawiszy już wiedziałem, że ''You Had Me At Goodbye'' gościć będzie wielokrotnie w kieszeni mojego odtwarzacza.
O ile ''Anthem'' to utwór zachowujący przy swej łagodnosci cechy kompozycji dość melodyjnej, kolejne nagranie: ''Grinde'' przenosi nas w klimacie nostalgii w bardziej zawiłe kompozycyjnie rejony ukazując przy tym możliwości techniczne norweskich instrumentalistów.
Przy ''In The Woods'' można odnieść wrażenie iż słuchamy fortepianu któregoś z naszych polskich wybitnych pianistów jazzowych. Nie ze względu na podobieństwo techniczne, lecz właściwości interpretacji i fantazji wykonawczej, która brzmi tu po prostu swojsko. Piękna kompozycja ''In The Woods'' nosi w sobie znamiona, chciałoby się rzec słowiańskości jazzowego fortepianu odwołującej się do naszego polskiego postrzegania i wrażliwości muzycznej.
Zawiła improwizacyjnie ''Masara Tsara'' to kolejne minuty dla miłośników improwizacji jazzowych. Doskonale ''dryfuje'' kontrabas w tym utworze intensywnie wspomagany rytmicznie przez doskonałe partie perkusji.
Swego rodzaju ''przebojem'' pod względem melodyki i komunikatywności okazuje się piękny utwór: ''On The Jar'' oparty na tworzących główny motyw akordach fortepianowych. W zasadzie każda z kompozycji na płycie nosi znamiona piosenki. Piosenki w dobrym tego słowa znaczeniu -nie zaśpiewanej, lecz zagranej we wspaniały, pełen wyobraźni sposób ozdobiony pięknymi harmoniami.
Uniwersalność tej muzyki sprawia, iż pomimo jak najbardziej jazzowego charakteru ośmiu miniaturek znajdujących się w programie płyty, mamy do czynienia z muzyką bardzo komunikatywną . To ten rodzaj jazzu, któremu nie można zarzucić mizdżenia się w stronę mniej wymagających słuchaczy (czytaj: większości słuchaczy), ale jednocześnie będący muzyką przystępną i przyswajalną bez sztucznego zaniżania poziomu.
Idealna płyta mogąca służyć jako narzędzie przekonania kogoś do fortepianowego jazzu, zaspokajająca też oczekiwania bardziej wymagających słuchaczy. Wielkim atutem tria Eriksena jest fakt, iż wszystkie utwory pianista skomponował sam nie podpierając się klasyką, bądź cudzymi utworami.
Okazuje się iż można tworzyć zupełnie nowe utwory posiadające niepodważalne atuty klasycznych kompozycji, o czym wielu młodych komponujących pianistów jazzowych z Europy najzwyczajniej w świecie zapomina.
Robert Ratajczak