Slipped Disc; Begin The Beguine; Don't Be That Way; Running Wild; St.James Infirmary; Yesterday; Sing, Sing, Sing; Woodchopper's Ball; My Inspiration; Goodbye; A Funeral In New Orleans; When The Saints Go Marching In
Okrzyknięty w ostatnim czasie przez jazzowych krytyków muzycznym geniuszem, klarnecista z Michigan Dave Bennett to autentyczny samouk. Na klarnecie uczył się grać samodzielnie od 10 roku życia na instrumencie jaki otrzymał w prezencie od swych dziadków. Zasłuchany w grze Benny'ego Goodmana w doskonały sposób próbował naśladować Wielkiego Mistrza. Efekt zaskoczył wszystkich -Dave już po dwóch latach (w wieku 12 lat) jako ''cudowne dziecko'' po raz pierwszy zagrał na profesjonalnej scenie w nowojorskim klubie Sweet Basil.
Dave Bennett swym stylem interpretacji i techniką gry w wyśmienity sposób potrafi przywołać klasyczne brzmienie i ducha muzyki Benny'ego Goodmana. Również image sceniczny klarnecisty nawiązuje do stylistyki retro, kojarzącej się z Goodmanem i złotą erą swingu: okulary w drucianej oprawie, klasyczne garnitury, getry... Warto nadmienić też, iż jego gra zyskała ogromną pochwałę ze strony oryginalnych artystów grających przed laty u boku samego Goodmana, a z trojgiem z nich (wibrafonistą Peterem Appleyardem, gitarzystą Buckym Pizzarellim i pianistą Dickiem Hymanem) Bennett wspólnie od czasu do czasu koncertuje i nagrywa.
Niesprawiedliwym byłoby jednak postrzeganie Dave'a Bennetta li tylko jako współczesną kopię Goodmana. Klarnecista dysponuje bowiem własnym, indywidualnym pierwiastkiem jaki stanowi bardzo ważny element całości. Wielkim atutem płyty ''Don't Be That Way'' jest też dobór repertuaru. Pośród klasyków wypełniających program płyty znajdziemy takie choćby tytuły jak: ''Begin The Beguine'', ''St.James Infirmary'' (kapitalna ponad 9-minutowa wersja, a zarazem także popis wokalny naszego bohatera), ''Yesterday'' (cudo!), ''Sing, Sing, Sing'' czy finałowa pieśń ''When The Saints Go Marching In''.
Dave Bennett po prostu gra na klarnecie. Nie charczy przez niego, nie wydobywa z niego aż do bólu wysokich tonów -z czym kojarzy się niestety pojęcie o tym instrumencie zasłuchanych w free jazzowych (i pseudo jazzowych) produkcjach wielu współczesnych muzyków i co najważniejsze płyta naładowana jest tak pięknymi tematami jak choćby nieśmiertelne ''Yesterday'' Lennona i McCartneya. Ktoś powie: ile można tego słuchać. Sam czasem jestem bliski takiego stwierdzenia dopóki w końcu nie trafi do mnie taka płyta jak ta.
''Don't Be That Way'' to cudowny album. Bardzo, bardzo polecam wszystkim, którzy uważają iż takie granie się już przejadło. Spróbujcie koniecznie!
Dave Bennett swym stylem interpretacji i techniką gry w wyśmienity sposób potrafi przywołać klasyczne brzmienie i ducha muzyki Benny'ego Goodmana. Również image sceniczny klarnecisty nawiązuje do stylistyki retro, kojarzącej się z Goodmanem i złotą erą swingu: okulary w drucianej oprawie, klasyczne garnitury, getry... Warto nadmienić też, iż jego gra zyskała ogromną pochwałę ze strony oryginalnych artystów grających przed laty u boku samego Goodmana, a z trojgiem z nich (wibrafonistą Peterem Appleyardem, gitarzystą Buckym Pizzarellim i pianistą Dickiem Hymanem) Bennett wspólnie od czasu do czasu koncertuje i nagrywa.
Niesprawiedliwym byłoby jednak postrzeganie Dave'a Bennetta li tylko jako współczesną kopię Goodmana. Klarnecista dysponuje bowiem własnym, indywidualnym pierwiastkiem jaki stanowi bardzo ważny element całości. Wielkim atutem płyty ''Don't Be That Way'' jest też dobór repertuaru. Pośród klasyków wypełniających program płyty znajdziemy takie choćby tytuły jak: ''Begin The Beguine'', ''St.James Infirmary'' (kapitalna ponad 9-minutowa wersja, a zarazem także popis wokalny naszego bohatera), ''Yesterday'' (cudo!), ''Sing, Sing, Sing'' czy finałowa pieśń ''When The Saints Go Marching In''.
Dave Bennett po prostu gra na klarnecie. Nie charczy przez niego, nie wydobywa z niego aż do bólu wysokich tonów -z czym kojarzy się niestety pojęcie o tym instrumencie zasłuchanych w free jazzowych (i pseudo jazzowych) produkcjach wielu współczesnych muzyków i co najważniejsze płyta naładowana jest tak pięknymi tematami jak choćby nieśmiertelne ''Yesterday'' Lennona i McCartneya. Ktoś powie: ile można tego słuchać. Sam czasem jestem bliski takiego stwierdzenia dopóki w końcu nie trafi do mnie taka płyta jak ta.
''Don't Be That Way'' to cudowny album. Bardzo, bardzo polecam wszystkim, którzy uważają iż takie granie się już przejadło. Spróbujcie koniecznie!
skład:
Dave Bennett - klarnet, wokal
Tad Weed - fortepian
Reg Schwager - gitary
Paul Keller - kontrabas
Pete Siers - perkusja