One Finger Snap; Oliloqui Valley; Cantaloupe Island; The Egg; One Finger Snap (Alternate Take);Oliloqui Valley (Alternate Take)
Herbie Hancock -pianista i kompozytor, którego kariera trwa od... ponad 60 lat. Pianista zadebiutował bowiem w wieku 11 lat wraz z Chicago Symphony Orchestra grając utwory Mozarta. Kto wie czy jego późniejsza kariera nie potoczyłaby się w kierunku muzyki klasycznej, gdyby muzyk nie przeprowadził się 10 lat później do Nowego Jorku gdzie poznał ludzi związanych z legendarną dziś wytwórnią Blue Note i muzyków takich jak Donald Byrd, Dexter Gordon i Freddie Hubbard. To właśnie pierwszy z wymienionych jazzmanów usłyszawszy grę 20-letniego wówczas pianisty dostrzegł tkwiące w nim atrybuty muzyka improwizującego i zaprosił go do swego zespołu.
Rok później Hancock pod swoim nazwiskiem zadebiutował albumem: ''Takin' Off'', na którym dał się poznać jako świetny kompozytor, a temat pochodzący z płyty: ''Watermelon Man'' stał się jego pierwszym przebojem. Krótko potem wstąpiwszy w skład kwintetu samego Milesa Davisa, Hancock stał się jednym z najbardziej pożądanych muzyków sesyjnych. Tworząc wraz z Ronem Carterem i Tony Williamsem słynną sekcję Davisa, muzyk nagrywał też płyty z własnymi projektami angażując do współpracy m.in. wspomnianych D.Byrda i F.Hubbarda, a także m.in.: Granta Greena i Rona Cartera.
''Empyrean Isles'' to czwarty album Hancocka, wydany po dość specyficznej płycie: ''Inventions & Dimensions'' (1963). To jeden z najsłynniejszych albumów jazzowych lat 60-tych (to tutaj właśnie znalazły się słynne: ''One Finger Snap'' i przede wszystkim: ''Cantaloupe Island''), a przez wielu płyta ta uważana jest za esencję stylu wczesnego Hancocka.
Zwana ''Niebieskim Albumem'' płyta: ''Empyrean Isles'' nagrana została w wyśmienitym składzie i doskonałym dla Hancocka okresie (od roku bowiem grał w kwintecie Milesa Davisa). W składzie kwartetu znaleźli się: doskonały Freddie Hubbard (trąbka) i sekcja rytmiczna: Ron Carter i Tony Williams (obaj również grający w tym czasie w zespole Davisa).
Zestawienie trzech muzyków z zespołu Davisa spowodowało w czasie gdy ukazał się album, spekulacje dotyczące brzmienia jakiemu mogli wszyscy trzej ulec w ''davisowskiej szkole'' i opinie niektórych krytyków, iż płyta brzmi jak album Davisa, tylko że ...bez Davisa. Wobec takich opinii, bardzo niewdzięczna rola przypadła w nagraniu płyty Freddie Hubbardowi (notabene grającemu tu nie na trąbce, lecz kornecie). Ponadto, dopuszczano się porównań z septetowym: ''My Point Of View'' wydanym rok wcześniej, gdzie sekcję dętą stanowiło aż trzech muzyków (Byrd, Moncur III, Mobley). Upływ czasu zweryfikował jednak wiele opinii i dziś po latach płyta ta uważana jest za jedną z najlepszych sesji dla Blue Note w latach 60-tych, zysując mocną i stałą pozycję w różnego rodzaju zestawieniach kanonu muzyki jazzowej.
Zastąpienie trąbki kornetem pozwoliło uzyskać na płycie cieplejszy jakby dźwięk, a brak w składzie saksofonu pozwolił bardziej odsłonić możliwości interpretacyjne Hancocka i Hubbarda a także zatrzeć niejako granicę między strukturą kompozycji a improwizacją. Tym razem Hancock -kompozytor pozostawił sobie, Hubbardowi i sekcji rytmicznej zdecydowanie więcej miejsca na swego rodzaju elastyczność i swobodę interpretacji. Słuchając tej płyty pod względem kompozycyjnym odnieść można wrażenie, iż niejednokrotnie Hancock pozostawił między nutami dużo pustej przestrzeni jaką wypełnić miała fantazja Hubbarda. Dzięki temu słuchając: ''Empyrean Isles'' odnieść możemy wrażenie uczestnictwa w zbiorowym tworzeniu i budowaniu muzyki. Freddie Hubbard w roku 1964 miał już za sobą doświadczenia improwizacyjne zebrane podczas wspólnych sesji choćby z Johnem Coltranem, Ornette Colemanem czy Ericem Dolphy. Carter i Williams z kolei stanowili wówczas najbardziej pożądaną sekcję rytmiczną, gwarantującą pełne zaangażowanie i udział w nagraniach dalece wybiegający poza schematy. Sam Hancock natomiast na tej właśnie płycie mógł tak naprawdę po raz pierwszy zaspokoić swoje żądze w tworzeniu eterycznych i mieniących się złożoną melodyką partiach.
''One Finger Snap'' od pierwszych dźwięków po prostu porywa! To nagranie należy zdecydowanie do Hubbarda ''malującego'' improwizowane partie na tle szalejącej w tle perkusji i ''galopady'' tworzonej przez kontrabas Cartera. W środkowej części Hancock ''zrywa się'' z pozycji akompaniatora serwując solówkę pełną zawiłych i zagranych w szybkim tempie partii, by na koniec ponownie ''wstąpić w szereg'' ustępując miejsca kornetowi Hubbarda. Ten z kolei niemal spontanicznie przestaje grać robiąc miejsce szalejącemu za perkusją Williamsowi. Mistrzostwo świata!
W umiarkowanym tempie utrzymana jest: ''Oliloqui Valley'', gdzie w lekkim, pełnym przestrzeni klimacie Hancock tworzy pełne melodyki pasaże dźwiękowe. Tej właśnie przestrzeni mogło brakować pianiście podczas nagrań w siedmioosobowym składzie sesji: ''My Point Of View'', mogącej robić w konfrontacji z tą płytą wrażenie: zatłoczonej. W ''Oliloqui Valley'' jest miejsce zarówno na długie, ''wylewne'' sola Hubbarda jak i pełną fantazji solową impresję kontrabasu Cartera. Muzyka snuje się jakby poza ramami czasu, wyzwolona spod jakiejkolwiek presji struktury kompozycji.
''Cantaloupe Island''... No cóż, słuchając tego tematu można podziwiać zdolność Hancocka do tworzenia... przebojów, czego dowody mieliśmy przez wiele późniejszych lat. To niewątpliwie jeden z najsłynniejszych tematów muzyki jazzowej i jak miało okazać się po latach... również ''okołojazzowej'' i ponadczasowej -bez dwóch zdań. Są jednak na tej płycie także bardziej ''zaangażowane'' strukturalnie utwory, wobec których: ''Cantaloupe Island'' stanowi zaledwie melodyjny i rytmiczny przerywnik na tym albumie. Myślę też, że nie bez powodu utwór ten rozpoczyna drugą stronę oryginalnego longplaya będąc dzięki temu łatwo dostępnym na czarnej płycie do singlowego odtworzenia.
Najdłuższym i zarazem najbardziej rozbudowanym fragmentem płyty jest kończący podstawowy program płyty: ''The Egg''. Najwyraźniej zmierzający ku free jazzowi w swej strukturze utwór w tym zestawie, ozdobiony jest improwizowanymi partiami kornetu oraz długą partią grającego smyczkiem Cartera. W połowie nagrania pojawiają się klawisze lidera budujące krótkie urywane motywy melodyczne i tworzące akordową progresję. To prawdziwa 14-minutowa improwizacja oparta na fantazji i wyobraźni muzycznej czterech spośród najbardziej nią obdarzonych muzyków na świecie. Mamy do czynienia po prostu ze składem: idealnym.
Do edycji CD albumu dodano alternatywne wersje: ''One Finger Snap'' i ''Oliloqui Valley''. O ile pierwsze z nagrań pomylić można niemal z wersją ostateczną, drugie rozbudowane jest w tej wersji do blisko 11 minut.
Zwana ''Niebieskim Albumem'' płyta: ''Empyrean Isles'' nagrana została w wyśmienitym składzie i doskonałym dla Hancocka okresie (od roku bowiem grał w kwintecie Milesa Davisa). W składzie kwartetu znaleźli się: doskonały Freddie Hubbard (trąbka) i sekcja rytmiczna: Ron Carter i Tony Williams (obaj również grający w tym czasie w zespole Davisa).
Zestawienie trzech muzyków z zespołu Davisa spowodowało w czasie gdy ukazał się album, spekulacje dotyczące brzmienia jakiemu mogli wszyscy trzej ulec w ''davisowskiej szkole'' i opinie niektórych krytyków, iż płyta brzmi jak album Davisa, tylko że ...bez Davisa. Wobec takich opinii, bardzo niewdzięczna rola przypadła w nagraniu płyty Freddie Hubbardowi (notabene grającemu tu nie na trąbce, lecz kornecie). Ponadto, dopuszczano się porównań z septetowym: ''My Point Of View'' wydanym rok wcześniej, gdzie sekcję dętą stanowiło aż trzech muzyków (Byrd, Moncur III, Mobley). Upływ czasu zweryfikował jednak wiele opinii i dziś po latach płyta ta uważana jest za jedną z najlepszych sesji dla Blue Note w latach 60-tych, zysując mocną i stałą pozycję w różnego rodzaju zestawieniach kanonu muzyki jazzowej.
Zastąpienie trąbki kornetem pozwoliło uzyskać na płycie cieplejszy jakby dźwięk, a brak w składzie saksofonu pozwolił bardziej odsłonić możliwości interpretacyjne Hancocka i Hubbarda a także zatrzeć niejako granicę między strukturą kompozycji a improwizacją. Tym razem Hancock -kompozytor pozostawił sobie, Hubbardowi i sekcji rytmicznej zdecydowanie więcej miejsca na swego rodzaju elastyczność i swobodę interpretacji. Słuchając tej płyty pod względem kompozycyjnym odnieść można wrażenie, iż niejednokrotnie Hancock pozostawił między nutami dużo pustej przestrzeni jaką wypełnić miała fantazja Hubbarda. Dzięki temu słuchając: ''Empyrean Isles'' odnieść możemy wrażenie uczestnictwa w zbiorowym tworzeniu i budowaniu muzyki. Freddie Hubbard w roku 1964 miał już za sobą doświadczenia improwizacyjne zebrane podczas wspólnych sesji choćby z Johnem Coltranem, Ornette Colemanem czy Ericem Dolphy. Carter i Williams z kolei stanowili wówczas najbardziej pożądaną sekcję rytmiczną, gwarantującą pełne zaangażowanie i udział w nagraniach dalece wybiegający poza schematy. Sam Hancock natomiast na tej właśnie płycie mógł tak naprawdę po raz pierwszy zaspokoić swoje żądze w tworzeniu eterycznych i mieniących się złożoną melodyką partiach.
''One Finger Snap'' od pierwszych dźwięków po prostu porywa! To nagranie należy zdecydowanie do Hubbarda ''malującego'' improwizowane partie na tle szalejącej w tle perkusji i ''galopady'' tworzonej przez kontrabas Cartera. W środkowej części Hancock ''zrywa się'' z pozycji akompaniatora serwując solówkę pełną zawiłych i zagranych w szybkim tempie partii, by na koniec ponownie ''wstąpić w szereg'' ustępując miejsca kornetowi Hubbarda. Ten z kolei niemal spontanicznie przestaje grać robiąc miejsce szalejącemu za perkusją Williamsowi. Mistrzostwo świata!
W umiarkowanym tempie utrzymana jest: ''Oliloqui Valley'', gdzie w lekkim, pełnym przestrzeni klimacie Hancock tworzy pełne melodyki pasaże dźwiękowe. Tej właśnie przestrzeni mogło brakować pianiście podczas nagrań w siedmioosobowym składzie sesji: ''My Point Of View'', mogącej robić w konfrontacji z tą płytą wrażenie: zatłoczonej. W ''Oliloqui Valley'' jest miejsce zarówno na długie, ''wylewne'' sola Hubbarda jak i pełną fantazji solową impresję kontrabasu Cartera. Muzyka snuje się jakby poza ramami czasu, wyzwolona spod jakiejkolwiek presji struktury kompozycji.
''Cantaloupe Island''... No cóż, słuchając tego tematu można podziwiać zdolność Hancocka do tworzenia... przebojów, czego dowody mieliśmy przez wiele późniejszych lat. To niewątpliwie jeden z najsłynniejszych tematów muzyki jazzowej i jak miało okazać się po latach... również ''okołojazzowej'' i ponadczasowej -bez dwóch zdań. Są jednak na tej płycie także bardziej ''zaangażowane'' strukturalnie utwory, wobec których: ''Cantaloupe Island'' stanowi zaledwie melodyjny i rytmiczny przerywnik na tym albumie. Myślę też, że nie bez powodu utwór ten rozpoczyna drugą stronę oryginalnego longplaya będąc dzięki temu łatwo dostępnym na czarnej płycie do singlowego odtworzenia.
Najdłuższym i zarazem najbardziej rozbudowanym fragmentem płyty jest kończący podstawowy program płyty: ''The Egg''. Najwyraźniej zmierzający ku free jazzowi w swej strukturze utwór w tym zestawie, ozdobiony jest improwizowanymi partiami kornetu oraz długą partią grającego smyczkiem Cartera. W połowie nagrania pojawiają się klawisze lidera budujące krótkie urywane motywy melodyczne i tworzące akordową progresję. To prawdziwa 14-minutowa improwizacja oparta na fantazji i wyobraźni muzycznej czterech spośród najbardziej nią obdarzonych muzyków na świecie. Mamy do czynienia po prostu ze składem: idealnym.
Do edycji CD albumu dodano alternatywne wersje: ''One Finger Snap'' i ''Oliloqui Valley''. O ile pierwsze z nagrań pomylić można niemal z wersją ostateczną, drugie rozbudowane jest w tej wersji do blisko 11 minut.
Skład:
Herbie Hancock - fortepian
Freddie Hubbard - kornet
Ron Carter - kontrabas
Tony Williams - perkusja
Herbie Hancock - fortepian
Freddie Hubbard - kornet
Ron Carter - kontrabas
Tony Williams - perkusja
czwartek, 12 stycznia 2012, longplay_2010