│  B  │ C │ D │ E │ F │ G │ H │  J  K │ L│ M│ N │ O P │ Q │ R │  T  │  U  │   │ W  Y Z

9.3.19

Herbie HANCOCK: My Point Of View /CD 1999/2011(1963) Blue Note/

Blind Man, Blind Man; A Tribute To Someone; King Cobra; The Pleasure Is Mine; And What If I Don't; Blind Man, Blind Man (Alternate Take)


Herbie Hancock -pianista i kompozytor, którego kariera trwa od... ponad 60 lat. Pianista zadebiutował bowiem w wieku 11 lat wraz z Chicago Symphony Orchestra grając utwory Mozarta. Kto wie czy jego późniejsza kariera nie potoczyłaby się w kierunku muzyki klasycznej, gdyby muzyk nie przeprowadził się 10 lat później do Nowego Jorku gdzie poznał ludzi związanych z legendarną dziś wytwórnią Blue Note i muzyków takich jak Donald Byrd, Dexter Gordon i Freddie Hubbard. To właśnie pierwszy z wymienionych jazzmanów usłyszawszy grę 20-letniego wówczas pianisty dostrzegł tkwiące w nim atrybuty muzyka improwizującego i zaprosił go do swego zespołu.
Rok później Hancock pod swoim nazwiskiem zadebiutował albumem: ''Takin' Off'', na którym dał się poznać jako świetny kompozytor, a temat pochodzący z płyty: ''Watermelon Man'' stał się jego pierwszym przebojem. Krótko potem wstąpiwszy w skład kwintetu samego Milesa Davisa, Hancock stał się jednym z najbardziej pożądanych muzyków sesyjnych. Tworząc wraz z Ronem Carterem i Tony Williamsem słynną sekcję Davisa, muzyk nagrywał też płyty z własnymi projektami angażując do współpracy m.in. wspomnianych D.Byrda i F.Hubbarda, a także m.in.: Granta Greena i Rona Cartera.
"My Point Of View'' to druga płyta firmowana nazwiskiem Herbie Hancock jaka ukazała się rok po debiutanckiej: ''Takin' Off'' (1962). Okres kiedy płyta została nagrana przypada niemal w przeddzień rozpoczęcia kilkuletniej współpracy pianisty z kwintetem Milesa Davisa, w składzie którego znaleźć miał się też perkusista Anthony Williams zaproszony przez Hancocka na sesję wraz z basistą: Chuckiem Israelsem. Doskonały i zarazem niepowtarzalny skład septetu tworzyli też: (uważany za odkrywcę lidera) Donald Byrd, puzonista: Grachan Moncur III i saksofonista: Hank Mobley -w sekcji dętej, oraz gitarzysta Grant Green. Biorąc pod uwagę, iż pierwszy album Hancock nagrał w kwintecie -było to dość duże wyzwanie dla młodego 23-letniego wówczas lidera -pianisty. Sprawdził się jednak doskonale zarówno jako kompozytor, aranżer, instrumentalista i lider tak dużego składu. Fuzja potencjału poszczególnych instrumentalistów okazała się niezwykle trafiona. Utożsamiany z nurtem hard bopu: Byrd, będący pod silnym wpływem bluesa: Green, pełen ognia sposób gry młodego Williamsa poparty partiami Israelsa, puzon Moncura i tenor Mobleya, a nad wszystkim panujący fortepian Hancocka -okazały się receptą na doskonałą sesję. Jedyną i niepowtarzalną. I choć nie ma na tym krążku tak rozpoznawalnych tematów Hancocka z tego okresu jak: ''Watermelon Man'' czy: ''Cantaloupe Island'' -to wszystkie pięć kompozycji znajdujących się w programie płyty cechuje niezwykłe bogactwo brzmieniowe i aranżacyjne robiące wrażenie, iż doprawdy nie dałoby się ''wycisnąć'' z tego składu więcej. To również zestaw utworów bezwzględnie bardziej zróżnicowanych stylistycznie niż na debiutanckim albumie sprzed roku.
Płytę otwiera (mogący wywoływać skojarzenia pod względem stylistyki z: ''Watermelon Man'' z poprzedniego albumu): ''Blind Man, Blind Man'' napisany przez Hancocka pod wpływem wspomnień z Chicago związanych z postacią niewidomego gitarzysty grającego na ulicach. Doskonale brzmi sekcja dęta a bluesowe zagrywki Greena nadają utworowi szczególnej  specyfiki. Udział w sesji gitarzysty wydaje się być strzałem w dziesiątkę; niejednokrotnie bowiem charakter nagrań bardzo wiele zyskuje dzięki niemu na potencjale brzmienia. Podkład rozbrzmiewa w umiarkowanym rytmie a na czele pojawiają się w tym utworze na zmianę: akordowe partie fortepianu, saksofon Mobleya i gitara.  
Liryczny klimat charakteryzuje: ''A Tribute To Someone''; tu dominuje tak doskonale rozpoznawalne brzmienie Byrda, z którym formę dialogu podejmuje z początku nieśmiało Mobley, by w połowie nagrania uraczyć nas jedną z najlepszych swoich solówek na całej płycie. Doskonale synkopuje perkusja, a partie basu przyprawiają wręcz o dreszcze gdy na ich tle dochodzi wreszcie do głosu Hancock. Na koniec wraca Byrd kończąc dźwiękami trąbki tą przepiękną niemal 9-minutową kompozycję.
Chorusowe partie dęte są domeną: ''King Cobra'' spajając całość utworu. Pomiędzy nimi pojawiają się swobodne i rozimprowizowane solowe partie trąbki, saksofonu i wreszcie tak mało słyszalnego do tej pory na płycie puzonu G.Moncura III. Jest też robiące wrażenie czystej improwizacji solo Hancocka i doskonała solówka perkusji. To najbardziej oddalone od specyfiki hard bopu, z jaką kojarzono wówczas pianistę, nagranie na tej płycie.
''The Pleasure Is Mine'' to piękna choć prosta ballada, dzięki partiom dętym mogąca przywoływać chwilami skojarzenia z aranżacjami typowymi dla big bandów. W bardzo tradycyjny i melancholijny sposób nawiązująca do klasycznego orkiestrowego brzmienia jazzu lat 50-tych.
Podstawowy program albumu kończy bluesowy: ''And What If I Don't'' ozdobiony partiami Byrda i Mobleya, z bardzo jednak ''mało wylewnym'' solem Granta Greena - a wydawać by się mogło, iż w tej estetyce właśnie gitarzysta powinien zabłyszczeć w najjaśniejszym świetle.
Edycje płyty z lat 1999 i 2011 uzupełnione są alternatywną, próbną wersją: ''Blind Man, Blind Man''umieszczoną wraz z krótkim dialogiem ze studia. Zdecydowanie inaczej brzmią tu w odniesieniu do ostatecznej wersji solówki: Mobleya, a szczególnie: Greena. Ciekawostka.



Skład:
Herbie Hancock – fortepian
Donald Byrd – trąbka
Grachan Moncur III – puzon
Hank Mobley – saksofon tenorowy
Grant Green – gitara
Chuck Israels – kontrabas
Tony Williams – perkusja
czwartek, 12 stycznia 2012, longplay_2010