Allan; Wojtek; Vietato Fumare; Mill; Giant Steps; Miro; Havona; Wciąż się śnisz, Between a Smile and a Tear.
Tak niedawno cieszyć się mogliśmy płytami Krzysztofa Herdzina: ''Capacity'' i ''Looking For Balance'', na których zagrali wszyscy trzej bohaterowie tej płyty (Marek Napiórkowski, Robert Kubiszyn i Cezary Konrad), iż prawdziwą niespodzianką jest wydanie jeszcze w 2011 roku płyty: ''KonKubiNap''.
Lidera projektu: Marka Napiórkowskiego słuchamy już od wielu lat na najróżniejszych płytach i w towarzystwie najznakomitszych artystów, że wymienię choćby: Pata Metheny'ego, Richarda Bonę, Annę Marię Jopek, Tomasza Stańko, Ewę Bem, Wojciecha Karolaka czy Krzysztofa Ścierańskiego. Choć jego nazwisko pojawiło się jak dotąd na około 100 różnych albumach, krążek wydany pod koniec 2011 roku jest dopiero trzecim firmowanym jego nazwiskiem.
Doprawdy aż trudno uwierzyć słuchając tej płyty, iż materiał na nią złożony został z pięciu koncertów zagranych w różnych miejscach. Dramaturgia zbudowana na płycie robi wrażenie uczestnictwa w jednym wydarzeniu, w tym samym czasie i miejscu.
Płytę wypełniają kompozycje Napiórkowskiego oraz perkusisty projektu Cezarego Konrada, plus dwie zaskakujące interpretacje klasyków: Johna Coltrane'a (''Giant Steps'') i Jaco Pastoriusa (''Havona'').
Choć płyta firmowana jest nazwiskiem Marka Napiórkowskiego od początku mamy do czynienia z brzmieniem bardzo zespołowym, gdzie równoprawnymi z gitarą lidera projektu instrumentami są zarówno: gitara basowa Roberta Kubiszyna jak i perkusja Konrada. Słychać to już w otwierającej całość kompozycji: ''Allan'', gdzie obie gitary robią wrażenie wzajemnie uzupełniających się a z kolei pod koniec utworu na plan pierwszy wysuwa się doskonale brzmiąca perkusja.
''Allan'' to jedna z dwóch kompozycji Cezarego Konrada w tym zestawie. Drugą jest spokojny, robiący wrażenie leniwej i sennej impresji: ''Wojtek'' osnuty wokół kojącej i ujmującej melodii, by w części środkowej porwać nas bardziej rozimprowizowanymi partiami gitary mogącej wywoływać chwilami skojarzenia ze sposobem improwizacji znanym nam z płyt choćby Scotta Hendersona czy Johna Scofielda.
Jakże doskonałą sekcją jest tandem Kubiszyn - Konrad wiedzą doskonale miłośnicy współczesnego polskiego jazzu. Na tym krążku klasycznym tego przykładem może być: ''Vietato Fumare'', podczas którego potraktowanie gitary basowej przez Kubiszyna dalece wykracza poza tradycyjne ramy instrumentu rytmicznego, a Konrad wygrywa niezwykłe partie traktując perkusję w sposób właściwy największym mistrzom muzyki improwizowanej. ''Vietato Fumare'' to obok: ''Giant Steps'' Coltrane'a najbardziej oscylujący w kierunku free utwór na tej płycie.
Po gitarę akustyczną Napiórkowski sięga w kojącym pomiędzy dwoma dynamicznymi i rozimprowizowanymi utworami: ''Mill''. Mamy tu do czynienia z wrażeniem ogromnej przestrzeni malowanej zarówno przez ciepłe brzmienie gitary akustycznej jak i akustycznego basu Kubiszyna. Zaskakującym jest zdolność budowania przez trio tak różniących się od siebie klimatów i barw na płycie. Porwani gorącymi i soczystymi partiami agresywnie brzmiącej gitary w jednej chwili, zostajemy w następnej przeniesieni do świata pięknych melodii i malowniczych pasaży opartych na łagodnych brzmieniach akustycznych.
Nieco inne jednak oblicze Napiórkowskiego grającego na akustycznym instrumencie poznajemy w ''Miro''. To utwór niosący w sobie coś z klimatu niepokoju, nasycony jednocześnie brzmieniami bluesa i sposobem traktowania instrumentu w sposób bardziej wirtuozerski z wykorzystaniem zawiłych struktur flamenco.
''Giant Steps'' w tej interpretacji odkrywa zgoła inną estetykę standardu Coltrane'a: świetna partia basu przeciwstawiona jest niewyobrażalnej wręcz wirtuozerii gitary solowej a partie perkusji wręcz perfekcyjnie harmonizują całość.
''Havona'' doskonale oddaje pierwotny klimat utworu Pastoriusa, ukazując jednocześnie nieco inne podejście interpretacyjne. Kubiszyn podczas środkowej pełnej basowych impresji części utworu tworzy partie brzmiące nowatorsko, nie pozbawiając jednak utworu specyficznego klimatu.
Jak wspomniałem, mimo iż nagrania dokonane zostały podczas kliku koncertów, zmiksowano je tak iż mamy wrażenie uczestnictwa w jednym doskonałym pod względem dramaturgii koncercie. Swego rodzaju ''bisem'' jest tutaj czwarta spośród kompozycji lidera -dwuczęściowa: ''Wciąż śnisz, Between a Smile and a Tear'', zagrana ponownie na gitarze akustycznej. Jest to najbardziej chyba ''solowo'' brzmiący utwór, w przeciwieństwie do reszty repertuaru płyty, gdzie trio Napiórkowskiego robi wrażenie niezwykle demokratycznego składu.
Czymś co wyraźnie dostrzegamy na płycie jest właśnie wrażenie obcowania z muzykami idealnie wręcz dopasowanymi do siebie i wzajemnie się uzupełniającymi i rozumiejącymi. Zdaję sobie sprawę, iż to dość oklepany frazes stosowany niejednokrotnie przy opisach formacji. Jakże jednak napisać inaczej w odniesieniu do tej płyty?
''KonKubiNap'' to projekt, który mam nadzieję doczeka się kolejnych płyt firmowanych tym szyldem, który posłużyć może jako marka tria... doskonałego.
Lidera projektu: Marka Napiórkowskiego słuchamy już od wielu lat na najróżniejszych płytach i w towarzystwie najznakomitszych artystów, że wymienię choćby: Pata Metheny'ego, Richarda Bonę, Annę Marię Jopek, Tomasza Stańko, Ewę Bem, Wojciecha Karolaka czy Krzysztofa Ścierańskiego. Choć jego nazwisko pojawiło się jak dotąd na około 100 różnych albumach, krążek wydany pod koniec 2011 roku jest dopiero trzecim firmowanym jego nazwiskiem.
Doprawdy aż trudno uwierzyć słuchając tej płyty, iż materiał na nią złożony został z pięciu koncertów zagranych w różnych miejscach. Dramaturgia zbudowana na płycie robi wrażenie uczestnictwa w jednym wydarzeniu, w tym samym czasie i miejscu.
Płytę wypełniają kompozycje Napiórkowskiego oraz perkusisty projektu Cezarego Konrada, plus dwie zaskakujące interpretacje klasyków: Johna Coltrane'a (''Giant Steps'') i Jaco Pastoriusa (''Havona'').
Choć płyta firmowana jest nazwiskiem Marka Napiórkowskiego od początku mamy do czynienia z brzmieniem bardzo zespołowym, gdzie równoprawnymi z gitarą lidera projektu instrumentami są zarówno: gitara basowa Roberta Kubiszyna jak i perkusja Konrada. Słychać to już w otwierającej całość kompozycji: ''Allan'', gdzie obie gitary robią wrażenie wzajemnie uzupełniających się a z kolei pod koniec utworu na plan pierwszy wysuwa się doskonale brzmiąca perkusja.
''Allan'' to jedna z dwóch kompozycji Cezarego Konrada w tym zestawie. Drugą jest spokojny, robiący wrażenie leniwej i sennej impresji: ''Wojtek'' osnuty wokół kojącej i ujmującej melodii, by w części środkowej porwać nas bardziej rozimprowizowanymi partiami gitary mogącej wywoływać chwilami skojarzenia ze sposobem improwizacji znanym nam z płyt choćby Scotta Hendersona czy Johna Scofielda.
Jakże doskonałą sekcją jest tandem Kubiszyn - Konrad wiedzą doskonale miłośnicy współczesnego polskiego jazzu. Na tym krążku klasycznym tego przykładem może być: ''Vietato Fumare'', podczas którego potraktowanie gitary basowej przez Kubiszyna dalece wykracza poza tradycyjne ramy instrumentu rytmicznego, a Konrad wygrywa niezwykłe partie traktując perkusję w sposób właściwy największym mistrzom muzyki improwizowanej. ''Vietato Fumare'' to obok: ''Giant Steps'' Coltrane'a najbardziej oscylujący w kierunku free utwór na tej płycie.
Po gitarę akustyczną Napiórkowski sięga w kojącym pomiędzy dwoma dynamicznymi i rozimprowizowanymi utworami: ''Mill''. Mamy tu do czynienia z wrażeniem ogromnej przestrzeni malowanej zarówno przez ciepłe brzmienie gitary akustycznej jak i akustycznego basu Kubiszyna. Zaskakującym jest zdolność budowania przez trio tak różniących się od siebie klimatów i barw na płycie. Porwani gorącymi i soczystymi partiami agresywnie brzmiącej gitary w jednej chwili, zostajemy w następnej przeniesieni do świata pięknych melodii i malowniczych pasaży opartych na łagodnych brzmieniach akustycznych.
Nieco inne jednak oblicze Napiórkowskiego grającego na akustycznym instrumencie poznajemy w ''Miro''. To utwór niosący w sobie coś z klimatu niepokoju, nasycony jednocześnie brzmieniami bluesa i sposobem traktowania instrumentu w sposób bardziej wirtuozerski z wykorzystaniem zawiłych struktur flamenco.
''Giant Steps'' w tej interpretacji odkrywa zgoła inną estetykę standardu Coltrane'a: świetna partia basu przeciwstawiona jest niewyobrażalnej wręcz wirtuozerii gitary solowej a partie perkusji wręcz perfekcyjnie harmonizują całość.
''Havona'' doskonale oddaje pierwotny klimat utworu Pastoriusa, ukazując jednocześnie nieco inne podejście interpretacyjne. Kubiszyn podczas środkowej pełnej basowych impresji części utworu tworzy partie brzmiące nowatorsko, nie pozbawiając jednak utworu specyficznego klimatu.
Jak wspomniałem, mimo iż nagrania dokonane zostały podczas kliku koncertów, zmiksowano je tak iż mamy wrażenie uczestnictwa w jednym doskonałym pod względem dramaturgii koncercie. Swego rodzaju ''bisem'' jest tutaj czwarta spośród kompozycji lidera -dwuczęściowa: ''Wciąż śnisz, Between a Smile and a Tear'', zagrana ponownie na gitarze akustycznej. Jest to najbardziej chyba ''solowo'' brzmiący utwór, w przeciwieństwie do reszty repertuaru płyty, gdzie trio Napiórkowskiego robi wrażenie niezwykle demokratycznego składu.
Czymś co wyraźnie dostrzegamy na płycie jest właśnie wrażenie obcowania z muzykami idealnie wręcz dopasowanymi do siebie i wzajemnie się uzupełniającymi i rozumiejącymi. Zdaję sobie sprawę, iż to dość oklepany frazes stosowany niejednokrotnie przy opisach formacji. Jakże jednak napisać inaczej w odniesieniu do tej płyty?
''KonKubiNap'' to projekt, który mam nadzieję doczeka się kolejnych płyt firmowanych tym szyldem, który posłużyć może jako marka tria... doskonałego.
czwartek, 05 stycznia 2012, longplay_2010