│  B  │ C │ D │ E │ F │ G │ H │  J  K │ L│ M│ N │ O P │ Q │ R │  T  │  U  │   │ W  Y Z

9.3.19

MEDESKI MARTIN & WOOD: Friday Afternoon In The Universe /CD 1995, Gramavision/

The Lover; Paper Bass; House Mop; Last Chance To Dance Trance (Perhaps); Baby Clams; We're So Happy; Shack; Tea; Chinoiserie; Between Two Limbs; Sequel; Friday Afternoon In The Universe; Billy's Tool Box; Chubb Sub; Khob Khun Krub (Thai for ''Thank You'')

Trio Medeski Martin & Wood utworzone zostało w 1991 roku przez Johna Medeski (instr.klawiszowe), Billy'ego Martina (perkusja) oraz Chrisa Wooda (bas). Pierwszy album zespołu: ''Notes From Underground'' (1992) nagrany został wraz z sekcją dętą: Thomas Chapin (saksofon) i Bill Lowe (puzon). Płyta była pierwszą z kilku nagranych dla niezależnej oficyny wydawniczej Gramavision Disc zanim grupa związała się z kultową Blue Note, a następnie powołała do życia własną wytwórnię płytową Indirecto.
Pierwsze trzy płyty tria z okresu poprzedzającego współpracę z jednym z najsłynniejszych gitarzystów jazzowych świata: Johnem Scofieldem (jako kwartet: Medeski Scofield Martin & Wood), ukazują wczesne brzmienie formacji jakie miało okazać się swego rodzaju wyznacznikiem nowej estetyki muzyki improwizowanej w kolejnych latach, opartej na połączeniu fusion, modern jazzu i awangardy.
Najdoskonalszym dokonaniem pierwszego okresu działalności tria wydaje się być trzeci album Medeski Martin & Wood: ''Friday Afternoon In The Universe'', którego tytuł postrzegany jest przez miłośników jazzu jako trawestacja: ''Friday Night In San Francisco'' -tria: J.McLaughlin -A.DiMeola -P.DeLucia.
Płytę otwiera funkujący temat: ''The Lover'', podczas którego ulegamy już od pierwszych sekund niezwykłej mocy brzmienia zarówno każdego z instrumentalistów indywidualnie, jak i sile opartej na wzajemnym, wyczuwalnym od razu wspaniałym porozumieniu muzyków. Doskonale brzmi perkusja Billy'ego Martina swingująco nadającego rytm, wyśmienicie ''pląsa'' kontrabas Chrisa Wooda, a solowe partie organowe Johna Medeskiego ujmują lekkością i swobodą w tworzeniu partii melodycznych.
Na albumie zawarto improwizowane fragmenty, będące przykładem zabawy instrumentalistów dźwiękami, tworzące częstokroć coś w rodzaju zakręconych dźwiękowo uwertur do poszczególnych kompozycji (''Paper Bas'', ''Baby Clams'', ''Tea'', ''Between Two Limbs'', ''Billy's Tool Box'' i kończący płytę żart dźwiękowy: ''Khob Khun Krub'').
''House Mop'' to zdecydowanie bardziej zakręcony melodycznie niż: ''The Lover'' utwór, ozdobiony przeróżnymi efektami dźwiękowymi oscylującymi na granicy awangardy.
''Last Chance To Dance Trance'' jest wyjątkowym popisem wirtuozerii Wooda, któremu z początku zdaje się zaledwie ''przygrywać'' w niemal dancingowo -knajpianym stylu Medeski na organach, by po kilku minutach uraczyć nas akustyczną fortepianową solówką godną najwspanialszych pianistów jazzowych.
Najbardziej chyba zakręconą kompozycją jest: ''We're So Happy'' podczas słuchania której mamy początkowo do czynienia ze swoistym chaosem (czy wręcz kakofonią), z jakiej instrumentaliści budują dopiero konstrukcje i schematy melodyczne. Ten najdłuższy (ponad 8 minut) na płycie utwór jest chyba zarazem jednym z najtrudniejszych w odbiorze fragmentów płyty dla miłosników tradycyjnych form jazzowych.
Króciutki: ''Shack'' robi wrażenie swobodnej improwizacji opartej na funkującym rytmie i mistrzowskiej wirtuozerii Medeskiego.
"Chinoiserie" oparte jest na luźnym brzmieniu jazzowego tria o zaskakującym słuchacza perkusyjnym finale Billy'ego Martina. Jest to przykład bardzo tradycyjnego i akustycznego grania, w którego stylistyce trio Medeski Martin and Wood wydaje się być składem doskonałym. Osobiście uważam, iż w takiej właśnie konwencji grupa lśni najjaśniejszym blaskiem, dlatego właśnie twierdzę iż: ''Chinoiserie'' jest prawdziwą perełką trzeciego albumu formacji. Rzecz doskonała!
Bardzo zaakcentowana rytmika: ''Sequel'' wspierana niesłychanie ''głębokim'' basem towarzyszy nam podczas organowych popisów Medeskiego. Pozorny chaos i swoisty bałagan dźwiękowy są w rzeczywistości tym co konstruuje i scala całą kompozycję, sprawiając iż słuchacz zdaje się być niemal osaczony niezwykłością tego utworu.
Niepokojący klimat tytułowej kompozycji buduje kontrabas, na którego tle słyszymy leniwie sączące się dźwięki organów. To z kolei najbardziej progresywny utwór w tym zestawie, który choć oparty na estetyce awangardy jazzowej; odwołuje się do brzmień psychodelicznej muzyki rockowej przełomu lat 60-tych i 70-tych.
Ostatni ''pełnowymiarowy'' utwór albumu to wobec ogromu wspaniałości, jakie było nam dane usłyszeć w ciągu ostatnich kilkudziesięciu minut -niczym szczególnym nie wyróżniające się nagranie (''Chubb Sub'').
Myślę iż po album: ''Friday Afternoon In The Universe'' poza miłośnikami jazzu (których do płyty nie trzeba przekonywać), sięgnąć mogą z powodzeniem również miłośnicy progresywnej muzyki rockowej pierwszej połowy lat 70-tych, do której w swej estetyce (szczególnie w pierwszym okresie działalności) niejednokrotnie Panowie: Medeski, Martin i Wood nawiązywali.


piątek, 02 marca 2012, longplay_2010