Każdy z członków tworzących amerykańską formację The NU Band to wyjątkowa inywidualność współczesnego jazzu.
Zarówno Mark Whitecage, Roy Campbell Jr., Joe Fonda jak i Lou Grassi to instrumentaliści mający za sobą niebywałe doświadczenie w zakresie muzyki improwizowanej. Fakt iż wszyscy czterej instrumentaliści związani są z wieloma projektami muzycznymi oraz współpracą z najwybitniejszymi jazzmanami świata sprawia, iż bardziej znane miłośnikom współczesnego jazzu są ich nazwiska, niż kwartet który wspólnie tworzą pod szyldem The NU Band.
Zarówno Mark Whitecage, Roy Campbell Jr., Joe Fonda jak i Lou Grassi to instrumentaliści mający za sobą niebywałe doświadczenie w zakresie muzyki improwizowanej. Fakt iż wszyscy czterej instrumentaliści związani są z wieloma projektami muzycznymi oraz współpracą z najwybitniejszymi jazzmanami świata sprawia, iż bardziej znane miłośnikom współczesnego jazzu są ich nazwiska, niż kwartet który wspólnie tworzą pod szyldem The NU Band.
Roy Campbell,Jr. grający w składzie na trąbkach oraz flecie to kompozytor i muzyk współtworzący przed laty słynną grupę Pyramid, oraz współpracownik takich artystów jak choćby William Parker, Marcus Miller, Eddie Harris, Sun Ra, Woody Shaw, Cecil Taylor, Charles Neville czy Hamid Drake. Swą pierwszą formację pod nazwą Spectrum założył już w 1972 roku. Oprócz grania jazzu, jest również również aktorem nierzadko pojawiającym się w niezależnych amerykańskich produkcjach filmowych. W 2001 roku jego autorski album: ''Ethnic Stew and Brew" w ankiecie prestiżowego magazynu ''Jazz Times'' znalazł się na trzecim miejscu listy 50 najlepszych amerykańskich albumów jazzowych roku.
Mark Whitecage jest w The NU Band saksofonistą i klarnecistą, muzykującym przed laty z legendą jazzu: Erikiem Dolphy. Przez dziesięć lat był członkiem Galaxie Dream Band, a następnie utworzył własny zespół Glass House Ensemble, w którym grał przez następne dziesięciolecie. Jest stałym współpracownikiem Perry Robinsona (znanego choćby z koncertów w ramach ''Poznań Tzadik Festiwal'', oraz płyty: ''Moves Between Clouds'', 2011 nagranej w Warszawie), a w latach 90-tych grał w kwartecie Anthony Braxtona, oraz współpracował ze słynną sekcją: Dominic Duval - Jay Rosen.
Joe Fonda będący leaderem założonego w 2003 roku projektu The NU Band to kontrabasista i producent muzyczny mający na swym koncie wiele płyt autorskich, nagranych z własnymi formacjami. Od roku 1984 do 1999 grał w sekstecie Anthony Braxtona. Jest też stałym współpracownikiem m.in.Archie Sheppa, Billa Dixona, Perry Robinsona i Curtisa Fullera. Poza prowadzeniem składu The NU Band jest współtwórcą formacji: From the Source i The Off Road Quartet
Lou Grassi (perkusista) ma na swym koncie dziewięć płyt autorskich oraz kilkadziesiąt płyt nagranych z formacjami m.in.Johnny Hartmana, Williama Parkera, Burtona Greena i Perry Robinsona. Oprócz nagrań i koncertów jako perkusista The NU Band, prowadzi własny kwintet oraz jest członkiem jazzowej formacji Dixie Peppers.
Mark Whitecage jest w The NU Band saksofonistą i klarnecistą, muzykującym przed laty z legendą jazzu: Erikiem Dolphy. Przez dziesięć lat był członkiem Galaxie Dream Band, a następnie utworzył własny zespół Glass House Ensemble, w którym grał przez następne dziesięciolecie. Jest stałym współpracownikiem Perry Robinsona (znanego choćby z koncertów w ramach ''Poznań Tzadik Festiwal'', oraz płyty: ''Moves Between Clouds'', 2011 nagranej w Warszawie), a w latach 90-tych grał w kwartecie Anthony Braxtona, oraz współpracował ze słynną sekcją: Dominic Duval - Jay Rosen.
Joe Fonda będący leaderem założonego w 2003 roku projektu The NU Band to kontrabasista i producent muzyczny mający na swym koncie wiele płyt autorskich, nagranych z własnymi formacjami. Od roku 1984 do 1999 grał w sekstecie Anthony Braxtona. Jest też stałym współpracownikiem m.in.Archie Sheppa, Billa Dixona, Perry Robinsona i Curtisa Fullera. Poza prowadzeniem składu The NU Band jest współtwórcą formacji: From the Source i The Off Road Quartet
Lou Grassi (perkusista) ma na swym koncie dziewięć płyt autorskich oraz kilkadziesiąt płyt nagranych z formacjami m.in.Johnny Hartmana, Williama Parkera, Burtona Greena i Perry Robinsona. Oprócz nagrań i koncertów jako perkusista The NU Band, prowadzi własny kwintet oraz jest członkiem jazzowej formacji Dixie Peppers.
''Relenlessness. Live At The Sunset'' to kolejny album jazzowej supergrupy The NU Band nagrany na żywo w Paryżu. Poprzednim był gorąco przyjety przez miłośników awangardy jazzowej: ''Live In Paris''nagrany w 2007 roku, wydany przez wytwórnię NoBusiness Records (również w wersji winylowej w limitowanym nakładzie 300egz!).
Szósty wspólny album pod szyldem The NU Band muzycy postanowili wypełnić nagraniami zarejestrowanymi w klubie Sunset mieszczącym się przy Rue des Lombards w samym sercu Paryża. Ten słynący z doskonałej atmosfery elitarny klub gościł na swej scenie od czasu otwarcia (w 1983 roku) największych artystów jazzowych, że wymienię choćby grających tam: Milesa Davisa, Herbie Hancocka, Jaco Pastoriusa, Steve'a Lacy, Didiera Lockwooda, Lee Konitza, Benny Golsona, Brada Melhdaua czy Richarda Bonę, a prowadzi go Marie Balzano -mąż samej Dee Dee Bridgewater.
Nie ulega wątpliwości fakt, iż w przypadku tak specyficznej muzyki kwartetu, opartej na improwizacjach, awangardzie i free jazzie, atmosfera koncertowa w jakiej dokonane mają być nagrania przeznaczone na płytę jest sprawą kluczową. Roy Cambell,Jr., Mark Whitecage, Joe Fonda i Lou Grassi dokonali wyśmienitego wyboru stawiając na Sunset; już od pierwszych bowiem dźwięków jakie słyszymy z płyty udziela nam się wyśmienity klimat nawiązujący do najlepszych paryskich tradycji jazzowych.
W przeciwieństwie do wspomnianego albumu: ''Live In Paris'', na: ''Relentlessness'' dominują utwory nieco krótsze o bardziej zwięzłej konstrukcji (wyjątkiem jest 22-minutowy: ''Camel Caravan''). Na szóstym albumie kwartetu pojawia się też swego rodzaju novum, jakim jest recytacja wiersza Michaela Jay Price'a: ''Tradition Trade Tragedy'' przez Joe Fondę w trakcie utworu tytułowego.
Sześć kompozycji poszczególnych instrumentalistów jakie wypełniają płytę, nie odbiega stylistycznie od dotychczasowych dokonań The NU Band. Tak jak w przypadku poprzednich albumów mamy do czynienia z muzyką robiącą wrażenie tworzonej w dużej części pod wpływem klimatu danej chwili, szanującej jednak w swej strukturze korzenie i tradycje jazzowe. Mimo niezwykle rozbudowanych partii solowych każdego z instrumentalistów istnieje jednak niewidzialna granica, której muzycy nie przekraczają. Nie wynika to bynajmniej z jakichkolwiek wyczuwalnych ograniczeń strukturalnych, lecz z najzwyczajniejszego wyczucia, którego często brakuje młodym jazzmanom poruszającym się po ''kruchym lodzie'' jakim jest free jazz.
Całość otwierają niemal paradnie brzmiące chorusy dęte, które poprzedzają ''brudną'' partię altową M.Whitecage'a i doskonałe solo perkusyjne L.Grassi (''Seventh Heaven'').
Niemal żałobnie brzmią natomiast pierwsze minuty drugiej kompozycji Grassiego w zestawie: ''Parallel Realities''. W tle werbel, grający smyczkiem Fonda, a na pierwszym planie na zmianę: przejmujący alt Whitecage'a i R.Campbell snujący impresje z zastosowaniem tłumika. Dojmujący a jednocześnie urzekający klimat!
Flet Campbella,Jr. brzmiący bardzo etnicznie otwiera najdłuższą a zarazem najbardziej skomplikowaną i rozimprowizowaną kompozycję tego zestawu: ''Camel Caravan''. Temat rozwija się w stronę brzmień niemal klezmerskich, które podsycane są wyśmienicie tworzonymi wspólnymi partiami saksofonu i trąbki (o dziwo, obyło się bez klarnetu!). Doskonałe solo kontrabasu przy wtórze perkusjonaliów jest niewątpliwą ozdobą tej jazzowej suity.
Swobodne, niczym nie skrępowane improwizacje i recytacja wiersza M.J.Price'a składają się na tytułowy temat odbiegający nieco klimatem i niestety poziomem od reszty materiału.
Klarnet Whitecage'a pojawia się w jego autorskiej kompozycji: ''Little Piece'' jako kilkuminutowa impresja solo. Po chwili dyskretnie dołączają pozostali muzycy (Campbell ponownie z tłumikiem) i cała dźwiękowa maszyna powoli rozpędza się by po kilku minutach osiągnąć kulminację w postaci poskręcanych melodycznie partii. Doskonała dramaturgia budowania temperatury kompozycji to zdecydowanie jeden z największych atrybutów tej płyty.
Finałem płyty jest druga z kompozycji kontrabasisty umieszczona w programie płyty: ''BH and I''.
To muzyka trudna, lecz zapewniam iż warto poświęcić jej trochę więcej czasu i uwagi, by podczas każdego kolejnego przesłuchania móc odkrywać nowe niuanse, często dość skrzętnie w niej ukryte. Jest to również okazja do zastanowienia się nad kierunkiem jaki obrali w swej twórczości jedni z najwybitniejszych instrumentalistów świata jazzu.
Szósty wspólny album pod szyldem The NU Band muzycy postanowili wypełnić nagraniami zarejestrowanymi w klubie Sunset mieszczącym się przy Rue des Lombards w samym sercu Paryża. Ten słynący z doskonałej atmosfery elitarny klub gościł na swej scenie od czasu otwarcia (w 1983 roku) największych artystów jazzowych, że wymienię choćby grających tam: Milesa Davisa, Herbie Hancocka, Jaco Pastoriusa, Steve'a Lacy, Didiera Lockwooda, Lee Konitza, Benny Golsona, Brada Melhdaua czy Richarda Bonę, a prowadzi go Marie Balzano -mąż samej Dee Dee Bridgewater.
Nie ulega wątpliwości fakt, iż w przypadku tak specyficznej muzyki kwartetu, opartej na improwizacjach, awangardzie i free jazzie, atmosfera koncertowa w jakiej dokonane mają być nagrania przeznaczone na płytę jest sprawą kluczową. Roy Cambell,Jr., Mark Whitecage, Joe Fonda i Lou Grassi dokonali wyśmienitego wyboru stawiając na Sunset; już od pierwszych bowiem dźwięków jakie słyszymy z płyty udziela nam się wyśmienity klimat nawiązujący do najlepszych paryskich tradycji jazzowych.
W przeciwieństwie do wspomnianego albumu: ''Live In Paris'', na: ''Relentlessness'' dominują utwory nieco krótsze o bardziej zwięzłej konstrukcji (wyjątkiem jest 22-minutowy: ''Camel Caravan''). Na szóstym albumie kwartetu pojawia się też swego rodzaju novum, jakim jest recytacja wiersza Michaela Jay Price'a: ''Tradition Trade Tragedy'' przez Joe Fondę w trakcie utworu tytułowego.
Sześć kompozycji poszczególnych instrumentalistów jakie wypełniają płytę, nie odbiega stylistycznie od dotychczasowych dokonań The NU Band. Tak jak w przypadku poprzednich albumów mamy do czynienia z muzyką robiącą wrażenie tworzonej w dużej części pod wpływem klimatu danej chwili, szanującej jednak w swej strukturze korzenie i tradycje jazzowe. Mimo niezwykle rozbudowanych partii solowych każdego z instrumentalistów istnieje jednak niewidzialna granica, której muzycy nie przekraczają. Nie wynika to bynajmniej z jakichkolwiek wyczuwalnych ograniczeń strukturalnych, lecz z najzwyczajniejszego wyczucia, którego często brakuje młodym jazzmanom poruszającym się po ''kruchym lodzie'' jakim jest free jazz.
Całość otwierają niemal paradnie brzmiące chorusy dęte, które poprzedzają ''brudną'' partię altową M.Whitecage'a i doskonałe solo perkusyjne L.Grassi (''Seventh Heaven'').
Niemal żałobnie brzmią natomiast pierwsze minuty drugiej kompozycji Grassiego w zestawie: ''Parallel Realities''. W tle werbel, grający smyczkiem Fonda, a na pierwszym planie na zmianę: przejmujący alt Whitecage'a i R.Campbell snujący impresje z zastosowaniem tłumika. Dojmujący a jednocześnie urzekający klimat!
Flet Campbella,Jr. brzmiący bardzo etnicznie otwiera najdłuższą a zarazem najbardziej skomplikowaną i rozimprowizowaną kompozycję tego zestawu: ''Camel Caravan''. Temat rozwija się w stronę brzmień niemal klezmerskich, które podsycane są wyśmienicie tworzonymi wspólnymi partiami saksofonu i trąbki (o dziwo, obyło się bez klarnetu!). Doskonałe solo kontrabasu przy wtórze perkusjonaliów jest niewątpliwą ozdobą tej jazzowej suity.
Swobodne, niczym nie skrępowane improwizacje i recytacja wiersza M.J.Price'a składają się na tytułowy temat odbiegający nieco klimatem i niestety poziomem od reszty materiału.
Klarnet Whitecage'a pojawia się w jego autorskiej kompozycji: ''Little Piece'' jako kilkuminutowa impresja solo. Po chwili dyskretnie dołączają pozostali muzycy (Campbell ponownie z tłumikiem) i cała dźwiękowa maszyna powoli rozpędza się by po kilku minutach osiągnąć kulminację w postaci poskręcanych melodycznie partii. Doskonała dramaturgia budowania temperatury kompozycji to zdecydowanie jeden z największych atrybutów tej płyty.
Finałem płyty jest druga z kompozycji kontrabasisty umieszczona w programie płyty: ''BH and I''.
To muzyka trudna, lecz zapewniam iż warto poświęcić jej trochę więcej czasu i uwagi, by podczas każdego kolejnego przesłuchania móc odkrywać nowe niuanse, często dość skrzętnie w niej ukryte. Jest to również okazja do zastanowienia się nad kierunkiem jaki obrali w swej twórczości jedni z najwybitniejszych instrumentalistów świata jazzu.
Roy Campbell, Jr -trąbki, flugelhorn, flet
Mark Whitecage -saksofon, klarnet
Joe Fonda -kontrabas, głos
Lou Grassi -instrumenty perkusyjne
poniedziałek, 12 marca 2012, longplay_2010